Wednesday, July 11, 2012

Na razie!

Minal ponad rok prowadzenia bloga. Przekonalam sie na czym to polega i na ile umiem/lubie to robic. Bylo fajnie i poznalam wiele ciekawych osob, ktorych blogowe zycie dalej bede sledzic. Tymczasowo jednak zawieszam pisanie, do czasu az mnie cos znowu zainspiruje (moze przyszle rodzenstwo Stokroty:)
Wszystkim dziekujemy i pozdrawiamy!

Ahora i Stokrota

Monday, July 2, 2012

Strasna Zaba

Dziecko wilkow przemawia coraz bardziej ludzkim glosem. Pojawiaja sie konstrukcje zlozonozdaniowe, typu: I go shoes, tata Pickles out, i moje ulubione I wanna potty. Trening nocnikowy (czy po polsku to nazywa sie trening? a moze nie ma nazwy?) idzie nam coraz lepiej. Stokrota polubila bieganie po domu bez pieluchy, a takze oklaski publicznosci nagradzajace jej kazdorazowe uzycie nocnika. Niestety, nie zawsze zdazy na premiere, i dywan w salonie mamy do wymiany.
Upaly w Nowym Jorku niesamowite. Mamy jeden klimatyzator, w jednym pokoju, i w zasadzie tam koncentruje sie nasze zycie dzienne i nocne. Inaczej sie nie da. Szczesliwi posiadacze domkow z ogrodkiem pluskaja sie w nadmuchiwanych basenikach, ale zdecydowana wiekszosc mieszkancow miasta, lacznie z nami, korzysta z natryskow na placach zabaw. Na naszym jest fontanna w ksztalcie zaby, dzieki ktorej slownictwo Stokroty wzbogacilo sie, o ta "zabe" wlasnie. "zaba, zaba!" wola uszczesliwiona, w biegu rozpryskujac kaluze na wszystkie strony.

Strasna zaba

wiersz dla sepleniących
Pewna pani na Marszałkowskiej
kupowała synkę z groskiem
w towazystwie swego męza, ponurego draba;

wychodzą ze sklepu, pani w sloch,
w ksyk i w lament: - Męzu, och, och!
popats, popats, jaka strasna zaba!

Mąz był wyżsy uzędnik, psetarł mgłę w okulaze
i mowi: - Zecywiście cos skace po trotuaze!

cy to zaba, cy tez nie,
w kazdym razie ja tym zainteresuję się;

zaraz zadzwonię do Cesława,
a Cesław niech zadzwoni do Symona -
nie wypada, zeby Warsawa
była na "takie coś" narazona.

Dzwonili, dzwonili i po tsech latach
wrescie schwytano zabę koło Nowego Świata;
a zeby sprawa zaby nie odesła w mglistość,
uządzono historycną urocystość;

ustawiono trybuny,
spędzono tłumy,
"Stselców" i "Federastów"
- Słowem, całe miasto.

Potem na trybunę wesła Wysoka Figura
i kiedy odgzmiały wsystkie "hurra",
Wysoka Figura zece tak:

- Wspólnym wysiłkiem ządu i społecenstwa
pozbyliśmy się zabiego bezecenstwa -
panowie, do gory głowy i syje!

A społecenstwo: - Zecywiscie,
dobze, ze tę zabę złapaliście,
wsyscy pseto zawołajmy: "Niech zyje!"

Konstanty Ildefons Gałczyński
1936

Friday, June 8, 2012

bialo czerwono

Moglam sobie pozwolic na obejrzenie dzisiejszego meczu, bo mial miejsce o godzinie 12 w poludnie. Stokrota w przedszkolu, a mama z tata spokojnie zasiedli sobie w pubie nad piwem i ogladali. Fajnie bylo, zwlaszcza jak wygrywalismy! Nawet napisalam o tym na faceboooku, a potem sie przestraszylam ze wszyscy moi znajomi uznaja mnie za okropna matke, co to dziecko porzuca w przedszkolu, a sama szlaja sie po barach:) Niemniej tak wlasnie zrobilismy. Pub byl, swoja droga, Chorwacki i milo mi zakomunikowac ze wszyscy Chorwaci zgodnie kibicowali Polsce. Moze dlatego ze tez maja bialo-czerwone kolory? A moze dlatego ze nie lubia Grekow? Ja w ramach patriotycznego obowiazku kupilam sernik, bialy z czerwona galaretka na wierzchu. Pycha, nie ma to jak sluzyc krajowi w ten sposob:) 
Stokrota wspina sie na wyzyny w swoich doswiadczeniach slownikowych. Mamy taka zabawke, Mr. Potato Head, nie wiem jak to sie po polsku nazywa. Plastikowy ziemniak do ktorego przyczepia sie oczy, buzie, rece, kapelusz, itp. -poszczegolne, wymienne czesci ciala i garderoby. Stokrota kompletuje pana ziemniaka i mowi do siebie: "oko" , "szaj" (buzia-weg.), "hand" (reka -ang.). Nauczyla sie tez wreszcie oprocz zaprzeczenia (wszechobecnego NOOOOOOOO), takze potwierdzenia. Nie wiem dlaczego, ale "Tak" to po Stokrotkowemu dobitne "Haj!". Jakby po japonsku, ale z tego co wiem w przedszkolu Japonczykow nie ma. Tak wiec na pytanie "chcesz ciastko" Stokrota odpowiada zdecydowanie "Haj!" kiwajac zamaszyscie glowa.

Tuesday, June 5, 2012

brrrr

Slyszalam ze podobno w Polsce zimno... Moja ciocia ogrzewa mieszkanie weglem i nawet teraz musi palic w piecach! W czerwcu! Inna sprawa, ze jej mieszkanie jest naprawde bardzo zimne i wilgotne, na parterze przedwojennej kamienicy. U nas bylo juz tak cieplo, ze Stokrota biegala sobie pod fontanna w parku. Teraz troche zimniej, ale nie narzekam. Ja tam nie lubie upalow.
W pracy mam stresujacy okres, jak juz pisalam ostatnio. Organizuje konferencje/warsztaty pod koniec czerwca i mnostwo organizacyjnych problemow mi sie pojawia. Musialam dzisiaj znalezc restauracje ktora zarezerwuje mi stolik na siedemnascie osob - a wbrew pozorom nie jest to latwe zadanie w zatloczonym Nowym Jorku, zwlaszcza jak sie nie ma fortuny do wydania. No ale zalatwilam! Teraz pozostaje upewnic sie ze wszyscy uczestniczy dojada bezpiecznie na miejsce, przejda bez problemow przez kontrole imigracyjna i znajda swoj hotel. A potem tylko przygotowac swoja prezentacje - bagatela!

Friday, June 1, 2012

stokrotowanie

Znowu bedzie o Stokrocie... A kiedy nie jest?:) Stres mam w pracy straszny, wiec myslnie o mojej coreczce jest forma relaksu.
Mysle sobie jaka jest cudowna. Sliczna, doskonale uformowana, bezbledna po prostu. Niektore mamy podobno po urodzeniu dziecka nie moga sie napatrzec na jego paznokietki, doleczki, czy brzuszek. Mnie ten etap ominal: po porodzie bylam niestety glownie przejeta soba, moja blizna po cesarce, i innymi malo przyjemnymi pamiatkami po ciazy. Stokrota budzila we mnie lek i lekkie zdziwienie, nie mialam czasu jej podziwiac w wirze karmien i przewijan. Teraz chyba odbijam sobie ten etap, i nie moge sie nadziwic jakie piekne dziecko urodzilam. Maly mechanizm ktory dziala bez zarzutu, doskonale raczki chwytajace wszysko z malpia zwinnoscia, nozki ktore wydluzaja sie tak szybko ze nie nastarczam butow, wypiety brzuszek ktory jest dla Stokroty zrodlem nieustannej radosci (mozna go odkrywac, przykrywac, bebnic po nim rekami, albo malowac pisakiem), no po prostu caloksztalt tego cudu powala mnie na kolana swoja doskonaloscia. 
W zwiazku z faza zwariowania na punkcie swojego dziecka, dogonila mnie tez faza "jestem zla matka". Bo Stokrota do przedszkola chodzi, cztery dni w tygodniu. I w przedszkolu nie mowi. Tak jak w domu rzuca przypadkowymi slowami: zaba, pilka, banan, itp. tak w przedszkolu podobno ani be ani me. Na nic zachecanie przez panie, namawianie, przekonywanie - Stokrota nie mowi nic. Podobno usmiecha sie, smieje, gestykuluje - ale slowa nie powie. Nie martwi mnie sam fakt niemowienia - przeciez w koncu zacznie, nie ma innej mozliwosci. Ale martwi mnie ze nie wiem dlaczego. Moze ona tego przedszkola nie lubi? Moze jeszcze niedojrzala do bycia beze mnie? A moze jest autystyczna i nie nawiazuje kontaktu z ludzmi? Moze przez chodzenie do przeszkola zrobi sie niesmiala? Moze robimy jej krzywde uzywajac trzech jezykow? No i niestety, Stokrota nie powie mi czy lubi przedszkole - bo nie mowi!

Wednesday, May 30, 2012

sleepless in New York

Ten post to akt desperacji. Nie moge zmusic Stokroty do zasypiania. Chodze na rzesach co wieczor. Zazwyczaj zasypiala sobie spokojnie w lozeczku podczas gdy ja na kanapie obok czytalam ksiazke (moja ksiazke, nie jej). A nagle nie. Stokrota wypija mleko, wstaje i jest gotowa do walki. Chodzi po lozeczku, biega, tanczy, krzyczy, w koncu placze. Wyglada jakby nie wiedziala co ma robic, ze powinna zasnac. Wszystkiego probowalam: czytac jej, spiewac,  polozyc sie z nia do lozeczka (tak, jej lozeczka!), wziac ja ze soba do lozka, kompletnie ja ignorowac, tlumaczyc jej, prosic, kazac. Nic. Wyglada jakby nie kumala o co mi do cholery chodzi. Caly cyrk trwa od 20.00 do 23.00. Nigdy nie probowalismy metody zeby zostawic ja sama w pokoju i "dac sie wyplakac". Jakos nie pasuje mi to. Ale jestem tak zdesperowana ze moze sprobuje. Obawiam sie ze to nie zadziala, ze bedzie tak dlugo ryczec az zwymiotuje. Druga opcja to powiedziec w przedszkolu zeby jej nie dawali spac po poludniu - ale nawet nie wiem czy jest taka procedura, bo niby co ma Stokrota robic jak inne dzieci spia?

Saturday, May 26, 2012

siusiu mamusiu

Mamamamamamama! Przywitala mnie Stokrota na lotnisku, poczym pobiegla robic eksploracje meskiej toalety, gdzie wlasnie przebywal Luby.  Nie wiedzialam co zrobic: gonic za nia, czy pozwolic Lubemu ja przejac. W koncu stwierdzilam ze w toalecie nie zginie, i umiejscowilam sie strategicznie czekajac przy wejscu. Po dluzszej chwili wyszli oboje, po jak sie okazalo, obszernym wykladzie Lubego dla corki na temat roznicy miedzy urynalem a toaleta. Stokrocie i tak to rybka, bo nawet do nocnika sie jeszcze nie przekonala. Stoi u nas w lazience i co go mijam to obiecuje sobie ze juz jutro, na pewno rozpoczniemy trenigi siusiania. Ale chyba musze kupic sobie jakis poradnik jak to robic, bo zupelnie nie mam pomyslu.

Monday, May 21, 2012

wreszcie w peszcie

W Peszcie jestem, fajnie mi tutaj. Tylko dlaczego spacerujac sobie po romantycznych uliczkak dookola Bazyliki  natknelam sie na trojke panienek z Zespolu Szkol Zawodowych w Tczewie, z blond wloskami, w super ciasnych jeansach i bluzkach z cekinami? Spiewalo sobie toto tercetem zgodym:
"Pamietasz to miejsce, w piwnicy u dziadka,  tam calowalismy sie pierwszy raz, tratata, lalala".

Saturday, May 12, 2012

pieprz i wanilia

Rozne rzeczy sie u nas dzieja. Znalazlam na dywanie gore popiolu. Patrze, patrze, a w mozgu mi neurony nie stykaja. Skad popiol na dywanie? Pieca nie mamy. Pozaru nie bylo. Sroda popielcowa dawno za nami. Dopiero widok Stokroty biegajacej wesolo z otwarta pieprzniczka rozjasnil mi w glowie. To nie popiol, to wystarczajaca ilosc pieprzu by doprawic hektolitry kapusniaku (bo ja kapusniak z pieprzem lubie, taka dygresja). A tymczasem pieprz skonczyl w odkurzaczu, ku glosnemu niezdadowoleniu poczatkujacej kucharki. 
Widzialam chinska Matke Tygrysice. Naprawde, myslalam do tej pory ze przedstawione w tej ksiazce stereotypy przejaskrawione sa pod publiczke. Do momentu kiedy poszlam ze Stokrota do tajskiej knajpki na male conieco, a przy stoliku obok rzeczona Tygrysica rozwiazywala z szescioletnim synkiem zadanie domowe. To bylo tak okropne, ze az mi sie zle wspomina. Ona na niego SYCZALA, robila sarkastyczne uwagi, wysmiewala bledy, i grozila, a wszystko z tak wscieklym wyrazem twarzy, jak CEO reprymendujacy pracownikow. Zimna suka. Ten chlopczyk mial szesc lat. I plakal. Reka mu sie trzesla ze strachu. Siapal nosem, bal sie jej odpowiedziec, i bal sie cos znowu zle napisac. Naprawde, bylam taka zdumiona, ze az nie wiedzialam co robic. Apetyt mi odebralo. Zastanawialam sie czy moge zadzwonic do social services, albo przynajmniej zwrocic jej uwage. Ale szkoda mi bylo dziecka, a nuz na nim by sie to skupilo. 
Jezeli jestesmy przy matkach, to widzialam tez ostatnio matki Manhatanskie. To specyficzny typ nowojorskich kobiet, mieszkajacych w sasiedztwie Central Parku, i wysylajacych dzieci do przedszkoli za 40,000 dolarow rocznie. W weekendy daja czasami nianiom wolne i spedzaja czas z dziecmi. Obserwowalam glownie z ciekawoscia trendy modowe i wyodrebnilam dwa. Trend pierwszy, to getry (legginsy?) sportowe i buty adidasy. Troche jakby wyjscie z dzieckiem do parku bylo nowym sposobem odbebnienia swoich cwiczen cardio. Efekt troche psuly narzucone na ten zestaw sportowy plaszczyki, np. Burberry. Typ drugi to jeansy waziutkie do pol lydki, tenisowki albo baletki, i zakiecik wciety w pasie. Wszystkie rzeczone kobiety maja rozmiar 0. Wiecej obserwacji nie mialam, bo wiekszosc kobiet to i tak byly nianie, murzynskie, latynoskie albo filipinskie. Poza tym zajeta bylam nadzorowaniem Stokroty, ktora babrala sie w piasku przy uzyciu mojego papierowego kubka po kawie. Panie nianie patrzaly na mnie z politowaniem, znad plastikowych wiaderek i lopatek firmy Melissa and Doug. Panie manhatanskie patrzyly z politowaniem na moje sztruksy dzwony i sandaly havaiany. Stokrota patrzyla na mnie z wielkim usmiechem znad gory piachu - i tylko to sie liczy!

Wednesday, May 9, 2012

dama byc

Stokrota wchodzi w faze wybierania sobie ubran. Jak sie jej cos nie podoba, to nie chce zalozyc i jest protest. Nalezy wtedy podetknac jej dwie inne rzeczy i ma sama dokonac wyboru - to pedagogika od podstaw. Dzisiaj znalazla w szafie swoj stary sweterk z wieku okolo 8 miesiecy. Uparla sie ze mam go jej zalozyc. Siegal jej gdzies do pach i sie nie dopinal, a rekawy byly do lokci. Stokrota byla jednak niezmiernie z siebie zadowolona, pokazala mi ze mam tez zalozyc sobie kurtke i isc z nia na spacer. Niestety nie moglam sie zgodzic na ten projekt, poniewaz byla osma wieczorem, co wywolalo wzburzony protest okupiony litrami lez. Tak a propos- sweterek byl rozowy. Mam nadzieje ze to przypadek.
Pani w przeszkolu zrobila Stokrocie kukuryku na czubku glowy, bo, jak mi powiedziala, miala tylko synow i lubi sie bawic dziewczynkami. Dziwne ze Stokrota nie protestowala, bo mi ledwo daje wyszczotkowac wlosy. Jak tylko doszla do domu to gumke z wlosow sciagnela. Dala ja mi laskawie zebym ja sie ustroila, ale efekt koncowy jej nie zadowolil. Zarzadala zebym zalozyla gumke Piklowi na ogon, co okazalo sie byc pomyslem niezmiernie zabawnym dla dwoch uczestnikow projektu, natomiast bardzo niezabawnym dla tego trzeciego, z ogonem. Jak juz Pikiel zerwal z siebie gumke, zasugerowalam delikatnie ze moze Stokrota pozwoli mi zrobic jej kucyki. Marne szanse. Zdecydowala ze najlepszym miejscem na noszenie gumki frotki jest pasek od spodni. Kazala mi ja tam zapetlic, i tak sobie chodzia bardzo z siebie zadowolona. 

Monday, May 7, 2012

krecik

Stokrota co rusz zadziwia nas jakims nowym slowem, o ktorego istnieniu (w jej wokabularzu) nie mielismy pojecia. Wczoraj bujalismy sie na hustawce, a obok jedna mama usilnie probowala przekonac placzacego synka ze juz czas do domu. Stokrota popatrzyla sobie, popatrzyla, a potem oglosila "cry!" W sobote zas bylismy na urodzinach kolejnego dwulatka, gdzie dowieziono pizze. Mysmy, jako zywo, pizzy nigdy jej nie dawali, jakos sami rzadko jemy. A tu Stokrota jak tylko zobaczyla danie, wrzasnela uradowana "pizza!". Niestety, angielski kompletnie dominuje te sporadyczne przejawy jezykowe. Z polskich tylko ostatnio sie nauczyla "baja", bo w chwilach desperacji puszczam jej kreskowki. Swoja droga dostalismy od znajomego filmy z krecikiem, ktorego bardzo polecal, bo jest w zasadzie bajka niemowiona, poza zwyczajowym "ach, jo!". A znajomy ma dziecko wegiersko-rosyjskie, wiec tez mu taki niemy krecik odpowiadal. Smieszne jest tylko to, ze na plytce tytuly bajek sa mowione przez lektora po wegiersku (np. kisvakond), pisane po niemiecku (np. Maulfurf), zas sam krecik od czasu do czasu zagada po czesku (tam! tam! mami!). Nie wiem kto ta plytke produkowal, ale mozna jeszcze wybrac wersje rumunska:)

Thursday, May 3, 2012

matury

Matury ida. Spojrzalam sobie na pierwsza strone GW i zaczelam nostalgicznie wspominac mature. W zasadzie malo z matur pamietam, oprocz stresu. Duzo nauki, bo liceum prestizowe bylo i bardzo nas straszyli. Pamietam spacery z mama i dwoma psami, w przerwach od nauki i lezenie na lace w majowym sloncu, marzac o wakacjach. A przed kazdym egzaminem zjadalam sobie Snickersa. Na diecie wtedy bylam, ale stwierdzilam ze matura to dobra wymowka, bo mozg potrzebuje glukozy:) Najbardziej sie chyba balam przed ustnym z niemieckiego. Pamietam ze przez caly rok jezdzilam na korepetycje, ktore nic mi nie daly, bo zupelnie glowy do tego jezyka nie mialam. I przed matura wykulam na pamiec kilka roznych historyjek, ktore pasowalyby do opowiastki na kazdy temat. Brrr, jak dobrze ze czas wszelkich egzaminow mam juz za soba!Teraz to ja egzaminuje:) Troche mi zal Stokroty ze te wszystkie szkolne sprawy ma jeszcze przed soba. Ja tam nie bylam zbyt szczesliwa ani w podstawowce, ani w szkole sredniej. Za najfajniejszy czas w zyciu uwazam ten po skonczeniu dwudziestukilku lat, po studiach. Wlacznie z czasem obecnym, kilka lat po trzydziestce.

Thursday, April 26, 2012

slowa, slowka

Siedzimy sobie ze Stokrota same w domu, bo Luby pojechal na konferencje. Bardzo fajnie nam sie uklada. Powiedzialabym ze jedynym problemem jest wyprowadzanie pana Pikla, bo trzeba za kazdym razem ubrac Stokrote, wyjsc z psem majac Stokrote na oku, czy sie nie pakuje pod jakis samochod, pozbierac i wyrzucic pozostawione przez psa pamiatki, i cala halastre odpowadzic spowrotem do domu. Stokrota sprawnie opanowala slowo Pani i Pan, i kazdy przechodzien napotyka jej oskarzycielsko wymierzony palec: "Pani!" wrzeszczy z wozka maly informator. Nazywa tez tak swoje panie w przedszkolu, chociaz inne dzieci mowia im po imieniu. Imion Stokrota jeszcze nie opanowala. "Kto to?" pytam, pokazujac palcem jej kolege kiedy odbieram ja z przeszkola. "Baby" odpowiada pewnie Stokrota, ktora oczywiscie sama siebie juz do kategorii "baby" nie zalicza. Wszystkich pozostalych przedszkolakow natomiast tak.
Powiedz "samochod" Stokrotko   - Car!
Powiedz "piesek" - Wow Wow!
Powiedz "drzewo" - ............
Powiedz "makaron" - Karo!
Tak wiec do kolekcji opanowanych polskich slow zaliczamy makaron:) Z nomentklatury kuchennej mamy jescze Kako (ciastko), oraz Alma (jablko po wegiersku).

Saturday, April 21, 2012

O fryzjerze

 Moj pierwszy "ulubiony" fryzjer jest tuz za rogiem mojej ulicy. Nigdy nie mialam "swojego" fryzjera, jak niektore znajome ktore chodza "tylko do pani Basi" albo "pani Joli ktora cudownie dobiera kolor". Ja mialam na fryzjera taki sposob, ze jak mnie naszla fantazja, to wchodzilam do pierwszego lepszego, nawet bez umawiania sie na wizyte. Rozne byly tego efekty, ale ja tam specjalnie prozna nie jestem - a wlosy odrosna. Ale teraz mam na rogu fryzjera, nazywa sie Giuseppe i jest, tak, zgadliscie, Wlochem. I on jako pierwszy ZROZUMIAL o co mi chodzi:) Zakumal ze nie chce modnie, chce wygodnie. Wydaje mi sie ze sie z moim wyborem nie zgadza, zwlaszcza jak nalegam zeby jeszcze krocej ("Madonna! Bedziesz wygladala jak mezczyzna! ).  Ale tnie tak jak ja chce. Jedyny problem z nim jest taki, ze po kazdej sesji uklada mi wlosy pieknie, i jest z siebie bardzo dumny. Ale oczywiscie nastepnego dnia, i kazdego nastepnego, ja wlosy myje i zostawiam samym sobie. I kazdego dnia idac do miasta musze przejsc kolo salonu Giuseppe, ktory albo wyglada przez okno, albo jak jest cieplo stoi na zewnatrz. I patrzy Z WYRZUTEM na moje wlosy. Mowie mu ciao!, a potem oddalajac sie czuje jego pelen dezaprobaty wzrok na swojej glowie. Ale to nic. I tak go kocham!


Monday, April 16, 2012

Pojechalismy w gory Catskills. Oczywiscie w polowie drogi zdalismy sobie sprawe, ze nie zabralismy nosidelka dla Stokroty. I tak plan zrobienia kilku wedrowek po szlakach odpadl nam niestety - nie ma mozliwosci pchania wozka pod gore, waskim gorskim szlakiem....Nawet bylam sekretnie zadowolona z takiego obrotu sprawy, bo chociaz chodzic sobie szkalami lubie, noszenie Stokroty pod gore nie nalezy do moich ulubionych sportow. Odwiedzilismy za to farme ze zwierzatkami: sposrod koz, owiec, krow i kur Stokrocie najbardziej spodobal sie kot, Filonek-bezogonek. 



Sunday, April 8, 2012

polowanie

Polowalismy na jajka. Jajka to w zasadzie obiekty stacjonarne, wiec nie wiedzialam na poczatku dlaczego ten proceder nazywa sie "Easter Egg Hunt", a nie "Egg Gathering" lub tez "Egg Search". Teraz juz wiem. Element polowania wprowadza horda dzieciakow ktore tratuja sie wzajemnie probujac zmaksymalizowac liczbe plastikowych jajek w koszyczku. Biedna Stokrota zostala na lini startu, kiedy wyprzedzila ja banda brutalnych czterolatkow;) Po minucie nie zostalo ani jedno jajko. Razem z Lubym wynegocjowalismy z organizatorka osobny kacik dla maluchow i dodatkowe jajka. Tym razem proces byl bardziej udany, wyjawszy fakt ze Stokrota, zebrawszy zawrotna liczbe kolorowych jajek, zabrala sie za rozkladanie ich spowrotem na trawie. Sprawialo jej to o wiele wieksza radosc niz kolekcjonowanie. I tak chodzilismy sobie po trawniku, rzucajac jajkiem to tu, to tam. Polecam wszystkim ten mily sposob spedzania Wielkanocnego popoludnia.

Wesolych Swiat!

Oto po raz pierwszy na tym blogu zdjecie jedzenia, oraz przepis. Zawsze musi byc pierwszy raz:) A skoro popelnilam sernik, musze to jakos uczcic. Wesolego Alleluja!

Thursday, April 5, 2012

przed swietami

Chodzi za mna sernik. Zeby sernik upiec musze udac sie do polskiej dzielnicy na greenpoincie i nabyc twarog. Byc moze uda mi sie to wykonac w sobote, i przy okazji pokazac Stokrocie swiecenie koszyczkow. U nas w kosciele organizuja Easter Egg Hunt w niedziele. Tez bedzie fajnie, dzieciaczki lataja po trawniku i podkkradaja sobie wzajemnie jajka z cukierkami. Przyjezdza do nas znajomy wegier ktory, choc z pochodzenia jest Zydem, nie ma nic przeciwko szynce na sniadanie i wspolnym malownaniu jajek. Dostalam rosyjskie naklejanki na jajka z pieknymi ludowymi wzorami, od znajomej mamy -Tajki. Tajka zanim przyjechala do Stanow przez piec lat mieszkala w Rosji, i troche rozumie jak rozmawiamy ze Stokrota po polsku.

Monday, March 26, 2012

Ja nie wierze, co za jeze?

Co jest z tymi miesnymi jezami? Juz na drugim blogu pojawila sie wzmianka o miesnych jezach, a ja niekumata. Naweg gugel nie pomogl!

Stokrota ma rope w oku. Co sie robi z taka ropa, tez nie znaju, wiec tym razem gugel pomogl. Nic nie robic. Czekac czy sie zrobi zapalenie spojowek, czy tez nie. W najdalszych zakamarkach pamieci zaswitala mi mysl o przemywaniu rumiankiem. Chyba babcia moja tak robila - ale robila tez jakis napar na oczy z nagietkow, a skad ja tutaj nagietki dostane? To juz lepiej zostane przy rumianku, ktory jak wiadomo dostepny jest globalnie.

Stokrota nieustannie myli mnie z Lubym. Naprzemiennie nazywa nas Mama lub Papa. W zaleznosci od nastroju, albo cholera wie. "Mama!" - celuje palcem w owlosiona klate meza. "Papa!" - wola mnie do kuchni, kiedy Lubego w domu ani widu ani slychu. Mam dwie teorie: Jedna, ze tak swietnie rozdzielilismy obowiazki rodzicielskie, ze jestesmy dla dziecka wrecz nierozroznialni. Dwie osoby o identycznej funkcjonalnosci i przydatnosci. Druga taka, ze Stokrota lubi zeby ja poprawiac i jej zaprzeczac - zawsze to jakas forma dialolgu.

Z nadejsciem wiosny pogonilo mnie do silowni. Jakos w zimie nie mam na to energii, a teraz nawet chce sie biegac. Oczywiscie po jakiejs mili jestem zasapana jak lokomotywa. A obok mnie na rowerkach i biezniach zasuwaja panie muzulmanki, w chustkach na glowach, dlugich bluzach, i spodniach. Uczeszczaja do mojej silowni dosyc licznie, bo jest ona "tylko dla kobiet", Jak one to wytrzymuja, bieganie w takim stroju? Ja tam nie mam ciala modelki, ale proznosc przegrywa z wygoda, i biegam w spodenkach. Jak kto woli... A to stare z Fejsu:)