Wednesday, March 30, 2011

kuracja odmladzajaca

Niektore znane aktorki podobno decyduja sie na dziecko w wieku czterdziestukilku lat aby sie odmlodzic. Wiadomo, mloda mama, nowy poczatek, dawka hormonow, itp. Odkrylam ze na mnie chowanie Stokroty rowniez wplywa odmladzajaco, chociaz niezupelnie w ten sposob. Otoz bycie mama sprawia ze czuje sie kompletnie niezdarna, nieprofesjonalna, i niedouczona i ogolnie niepowazna. Czuje sie jak nastolatka, ktorej ktos powierzyl dziecko w opieke (mimo ze od moich ostatnich nastoletnich urodzin dzieli mnie ponad dekada).  Czasami, idac ulica az czekam zeby mnie ktos zatrzymal i zapytal skad wzielam to sliczne dziecie i czy mam licencje na zajmowanie sie nim. Bylam ostatnio na zajeciach 'mama i ja' w pobliskim kosciele. Bylam jedyna mama z pojedynczym potomkiem. Reszta mogla pochwalic sie dwojka lub trojka dorodnych dzieci. Dzieci, zwlaszcza te starsze, biegaly dookola i wrzeszczaly, a mamy przyciskaly ich mlodsze rodzenstwo do nagich piersi i dzielily sie informacjami na temat: dobrych szkol, zalet karmienia piersia do wieku lat czterech, przygotowywania ekologicznych posilkow, chorob wieku dzieciecego, oraz najlepszych edukacyjnych ksiazek dla dzieci. Ja tymczasem o szkolach pomysle za szesc lat, piersia juz nie karmie, posilki wydzielam ze sloiczkow, istnienie chorob ignoruje dopoki mnie nie dopadna, a amerykanskich ksiazeczek dla dzieci nie znam. Moze z wyjatkiem Willy Wonka i Charlottes Web, ktore to przyswoilam kilka lat temu pracujac jako babysitter. I czasami mowie do siebie 'A pies wam morde lizal!", ale czasami mam wizje nastoletniej Stokroty upasionej na czipsach, z wytatuowanymi ramionami, trzaskajacej mi drzwiami w twarz z krzykiem: "trzeba bylo mnie karmic piersia do pelnoletnosci i zapisac do prywatnego przedszkola na manhatanie!!!".

Saturday, March 26, 2011

w gosciach

Dzisiaj poszlismy w gosci na kolacjo-obiad. Lubego z (nowej) pracy (nowy) znajomy zaprosil. Znajomy podobno tez dzieciaty, wiec zaproszenie na 16 bylo bardzo child-friendly. Nic wiecej o nim nie wiedzielismy, bo Luby nie odznacza sie wybitnym talentem towarzyskim. Zapakowalismy butle i sloiczki dla Stokroty, tone pieluch, bo ona ostatnio jakos ma szybka przemiane materii, ze sie tak wyraze, i modlilismy sie zeby spokojnie sobie spala w metrze. Ponad godzine siedzielismy w pociagu, na szczescie nie trzeba bylo sie przesiadac, tylko poczytalam sobie milo kryminalik, z kawa na wynos siedzialam i myslalam do czego to doszlo, ze ksiazka z kawa w metrze to dla mnie mila rozrywka. Metro buja wozek, wozek buja Stokrote, Stokrota odplywa w sen, ach, poezja, mama czyta i przegryza paczka. Dobrze ze sobie pojadlam, bo obiad okazal sie w stylu amerykanskiego zdrowego zywienia, skladal sie z trzech rodzajow surowek, na szczescie okraszonych winem i serem, mniam. Dziecko znajomego bdb, fajny synek, chociaz podczas trwania kolacji zaatakowal mnie a) gumowym karaluchem, b) plastikowym dinozaurem c) niewidzialnym (!) wezem. Zaden z jego dwoch tatusiow nie interweniowal, zreszta co tam, w sumie smieszne to bylo. Tatusiowie sympatyczni, i milo ze nas wciagaja w towarzystwo, wreszcie bedziemy mieli znajomych. Moze. Chociaz oczywiscie przez cala kolacje musialam gryzc sie w jezyk zeby nie zapytac skad wzieli synka. Taka jestem ciekawska, no.

Wednesday, March 23, 2011

skad to sie wzielo

Bedac w ciazy bardzo czekalam na porod i obiecywana mi przez wszystkie matki ogromna fale milosci, szczescia, i ogolny hormonalny high. Ku mojemu rozczarowaniu, nic takiego nie nastapilo. Po porodzie odczuwalam niesamowite zmeczenie, lekkie niedowierzanie, i strach. Wszystkie te emocje jakos sie z czasem unormowaly, zycie nabralo jakiego takiego rytmu, Stokrota rosla w sile, i nie wiadomo skad wkradlo sie we  mnie znienacka poczucie milosci do dziecka. Nie jestem w stanie powiedziec kiedy i jak sie zaczelo, ani kiedy zaczelam zdawac sobie z niego sprawe. Po prostu jest, teraz, jakby od zawsze. Nie w formie szalenczych wybuchow czulosci (chociaz owszem, one tez sie zdarzaja;), ale stale i niezmienne jak przeplyw krwi. Niezatrzymywalna, spokojna, pewna milosc.

Tuesday, March 22, 2011

krecia robota

Tesciowa podczas pobytu odwalila kawal kreciej roboty. Moja Stokrotka, moja Slowianka, moja niebieskooka krajanka zakumala pierwsze slowa po wegiersku. Na wieki zostanie zapisane, ze pierwsze slowa ktore zdecydowanie rozpoznaje i rozumie to "ravasz roka". Dla zdecydowanej wiekszosci ludzkosci ktora nie rozumie po madziarsku, znaczy to "lisek". Ulubiony obrazek Stokroty wisi nad przewijakiem i przedstawia wlasnie rudego przedstawiciela gatunku. Za kazdym razem kiedy Luby zanuci jej nad uchem "ravasz roka, ravasz roka", Stokrota bezblednie kieruje wzrok i usmiech na owego lisa. Ach, ratunku, ratunku. Trzeba rozpoczac reedukacje. Mam na podoredziu caly zestaw sztuczek, z moja sekretna bronia - psem Piklem, obiektem nieustajacej fascynacji Stokroty. Kampania rozpoczeta, od tej pory rozmawiam z psem po polsku!

 My secret weapon!

Saturday, March 19, 2011

chelsea

Stokrota pozwolila rodzicom obwozic sie po galeriach przez kilka godzin po poludniu. Mysle ze niedospana noc tez sponsorowala te wyprawe, bo dziecko przespalo wszystkie przejawy sztuki wspolczesnej. Wiele nie stracila z mojego, czysto laickiego, punktu widzenia. Wszystkie galerie mialy biale sciany, mlecznobiale swiatlo i ubrane na czarno panie recepcjonistki (w zasadzie nie wiem jaka byla rola tych pan, poza siedzeniem za birukiem przy wejsciu). Na scianach wisialy rozne rzeczy, gralo kilka telewizorow lub telebeamow, a ludzie chodzili dokola i szeptali. No nie wiem, nic mnie nie zachwycilo ani nie zaszokowalo. Oprocz moze tego pana . Niestety trafilismy tam juz po calym przedstawieniu, ale bajeczne kolory na scianach zostaly.

Friday, March 18, 2011

wegetarianka

Stokrota kurczakowi mowi zdecydowane nie. Indyk rowniez nie zyskal jej przychylnosci. Czy dziecko potrafi symulowac odruch wymiotny? Nie sadze, wiec drobiowi na razie odpuszczamy. Wielkim powodzeniem natomiast ciesza sie wszystkie warzywa koloru pomaranczowego: marcheweczka-owszem, owszem, squash-jak najbardziej, sweet potatoes - im wiecej tym lepiej. Nie najlepiej natomiast wychodza na tym ubranka obmacywane pomaranczowymi lapkami, oraz Matka Pioraca. Wszystko jest pomaranczowe. Pewien moj chlopak kiedys powiedzial ze gdy byl maly jadl tyle marchewki, ze nos mu sie zrobil calkiem zolty. Przynajmniej nie bede panikowac kiedy spotka to Stokrote.

Poza tym zaczyna wspinac sie na sciany - oklepuje wszystkie powierzchnie rytmicznym bam-bam-bam.  I w zwiazku z tym musze wykombinowac czy nie byly malowane farba z dodatkiem olowiu. Tutaj to czesto spotykany problem, i miasto podobno przysle jakiegos testera na zadanie. Tylko jak znam zycie potrwa to kilka miesiecy. Mam do wyboru zamowic prywatnego, za okolo 300 dolarow, albo kupic domowy test za 30. Moge tez po prostu spytac wlasciciela i liczyc na jego szczerosc i uczciwosc. I ktora tu opcje wybrac?

Thursday, March 17, 2011

Praca ludzi wzbogaca

Kto wie, moze dzisiaj bezrobotna doktorantka stala sie zatrudniona "post-doktorantka"? Mialam rozmowe o prace - mozliwy trzyletni kontrakt na przeprowadzanie badan spolecznych. Wszystko poszlo bardzo fajnie, nawet po rozmowie poszlam na drinka z cala komisja rekrutacyjna. Niestety, nie chca sie deklarowac przez nastepne dwa tygodnie, wiec czekaja mnie nerwy... Ale praca bylaby super z tego wzgledu, ze pracowalabym we wlasnych godzinach, i mogla zajmowac sie Stokrota. Kto wie, jak zasugerowala szanowna komisja, Stokrota moglaby sie okazac uzytecznym narzedziem w celu nawiazywania kontaktow w badanej grupie. Co fakt to fakt, za kazdym spacerem zaczepiaja mnie co najmniej trzy emerytki, dwie licealistki, kilka podobnych do mnie mam z wozkami, a dzisiaj nawet jakis pijaczek w windzie zachwycil sie Stokrota. Ona co prawda tego nie docenia, a wrecz przeciwnie, dzisiaj ryknela wielkim rykiem prosto w twarz skonfundowanej babci w supermarkecie.

Tuesday, March 15, 2011

Kosmitka

Niektore mamy bedac w ciazy zartuja ze nosza w sobie "kosmite", "obcego" albo "aliena" (jak w tym filmie:)  Ja takiego uczucia nie mialam, bedac w ciazy czulam sie, bardzo prozaicznie, w ciazy. Nic dodac nic ujac. Jakos mgliscie zdawalam sobie sprawe ze mam w brzuchu dziecko, ktore ktoregos tam dnia z brzucha wyjdzie. Natomiast teraz od czasu do czasu nachodzi mnie wrazenie porownywalne. Siedze sobie wczoraj ze Stokrota w wannie, i stwierdzam ze ona rzeczywiscie wyglada juz jak czlowiek. Wszystko ladnie uksztaltowane, nozki prostuje, madrze sie rozglada i na mnostwo rzeczy ma wlasne zdanie. I tu nachodzi mnie monumentalne zdumienie. Skad ona sie wziela? Przeciez to niemozliwe, zebym to ja (z pewna pomoca Lubego:) stworzyla malego, zywego czlowieczka. Zupelnie niezaleznego ode mnie. Bedzie rosla, miala swoje sprawy, swoje zupelnie nowe zycie. Tak jakby ktos mi teraz dal ja na przechowanie. Dlaczego akurat mi? Dziwne, ze tak po prostu sie pojawila, i jest, juz na zawsze.

Monday, March 14, 2011

Sprawiedliwosc

No, gdzie ta sprawiedliwosc. Gdzie. Mieszkam w Stanach juz kilka dobrych lat i jedynym moim kontaktem z Hollywoodem bylo zobaczenie- z bardzo bardzo daleka- Denzela Washingtona. Nota bene nie wiedzialam wtedy kto to jest Denzel Washington - tylko mi jakas usluzna dusza w tlumie to wyjasnila. I tyle. Nic wiecej. Null. Tesciowa przybywa raptem na dwa tygodnie, i na spacerku  galerii przydybuje Woody Allena. Tak! Dokladnie! Z jego azjatycka kochanka, pasierbica Soon-Yi. Oczywiscie zaden szanujacy sie nowojorczyk do pary nie podszedl, wszyscy tylko "pssytali" po katach popatrujac ukradkiem. Ale nie tesciowa, o nie. Ona preznym krokiem ruszyla do boju i gleboko akcentowanym angielskim wyprosila autograf. Widzialam go na wlasne oczy. Moze za pare lat sprzedamy go na ebayu? Na razie, jak sprawdzilam, sam autograf idzie za $50. Gdyby to byla chociaz podpisana fotografiia, juz znaczenie wiecej:)

Saturday, March 12, 2011

Fancy Shmancy

Dzisiaj pojechalismy do Hamptons. Jako ze tesciowa skrecila noge w kostce, trzeba bylo wypozyczyc samochod i ja troche poobwozic po okolicy. Sama bylam ciekawa Hamptons, bo mgliscie mi sie kojarzyly z Sexu w Wielkim Miescie z bogatymi domami i imprezami w weekendy. Ale chyba trafilismy nie w te okolice co trzeba, bo domeczki byly malutkie, w stylu 'cape cod', blisko siebie i raczej niezbyt wyrafinowane. Trzeba bylo wczesniej sprawdzic gdzie ci slawni i bogaci sie osiedlaja:) Ale ocean byl piekny, plaza, marcowe slonce, wiatr i nadzieja na wiosne. A Stokrota grzecznie zniosla jazde samochodem, sama bawila sie w swoim foteliku, od czasu do czasu zapadajac w odswiezajaca drzemke.

Friday, March 11, 2011

O rzeczach

Fajnie jest miec rzeczy. W obecnym klimacie promujacym antykonsumpcjonizm and antymaterializm nie jest to zbyt moda ani popularna postawa. Niemniej jednak, wczoraj wieczorem lezalam na moim starym, wysluzonym materacu i pomyslalam sobie, ze jest fajny. I przypomnialo mi sie takie zdarzenie z dziecinstwa: Gwiazdka, '87 rok, ogromy prezent pod choinka, przykryty kocem w krate. Po odpowiednich ceremoniach koc zostal sciagniety i oczom moim ukazal sie rozkladany tapczanik, ktory dla mnie kupili rodzice (juz wtedy wiedzialam, ze to nie Mikolaj:), wystawszy w jakichs nieludzkich kolejkach w meblowym. Strasznie sie cieszylam. Nie z samego tapczana jako takiego, ale z okazji posiadania MEBLA. Wydawalo mi sie to niesamowicie dorosle. Prawdziwy MEBEL ktory jest MOJ WLASNY. No! To dopiero, taka mala dziewczynka a ma taki duzy tapczan. Inne, typowe juz prezenty jak gry czy ksiazki nie zrobily na mnie nigdy takiego wrazenia. No i jak to sie stalo, ze ten zachwyt przedmiotami gdzies mi zginal? Zapomnialam jak to fajnie jest byc DOROSLYM i kupowac "prawdziwe rzeczy". Mam tapczany, polki, biurka, krzesla, garnki-nie sa ani takie fajne jakbym chciala, ani designowe, ale kurcze, moje wlasne! Moge z nimi robic co mi sie zywnie podoba, ustawiac po domu, przenosic, albo pociachac siekiera na kawalki, jezeli bede miala taka fantazje. I co, nie jest to fajne?!

Thursday, March 10, 2011

Sennie

Stokrota spi ladnie w wozeczku. Inaczej nie potrafi zasypiac, mimo podeszlego wieku 8.5 miesiecy trzeba ja 'lulac' do snu. Dobrze ze niekoniecznie na rekach, bo ani ja ani Luby nie mamy odpowiedniej do tego celu muskulatury.
Tesciowa, aktualnie najezdzajaca nasz dom tez sobie spi w sasiednim pokoju. Od rana zdazyla: wyjsc do muzeum, wrocic do domu bo metro nie kursuje, wypalic 15 papierosow, zapytac mnie 15 razy czy moze w czyms pomoc, obudzic Stokrote z drzemki, stuknac Stokrotkowa glowa we framuge (na szczescie bez rozlewu krwi sie obylo), wywiesic pranie nad wanna i zalac podloge (bo oczywiscie nie skapywalo do wanny), odmowic mojej oferty zaniesienia prania do suszenia (cale 25 centow za suszarke) az wreszcie zmogl ja sen. Juppi!

Wednesday, March 9, 2011

Dzien Drugi

Moja kolezanka co piatek publikuje na blogu notke "five-sense friday", czyli "piatek pieciu zmyslow". Zabawa polega na tym, zeby w danej chwili skupic sie na swoich doznaniach, i opisac co sie widzi, slyszy, czuje. U mnie w obecnej chwili - czyli w srodowe poludnie-wyglada to tak:
-widze: osiem latptopow na stolikach
-slysze: nudna skladanke muzyczna
- czuje: zapach kawy!
- dotykam: swojego miekkiego welnianego swetra
- smakuje: babeczke z jagodami
Zagadka: Gdzie jestem?;)

Tuesday, March 8, 2011

Do dziela!

Juz od lat nosze sie z mysla pisania bloga, i to jest moja trzecia (i ostatnia!) proba. Ten blog nazywa sie Tu i Teraz, bo ma mi pomoc skupic sie na dniu dzisiejszym, i sie nim cieszyc. Bedzie o mnie, bezrobotnej ale bardzo zapracowanej doktorantce w Nowym Yorku, mojej przefajnej coreczce i moim mezu. Sprobuje wstawiac chociaz bardzo krotkie notki codziennie. Milego czytania!