Tuesday, November 29, 2011

sila przyzwyczajenia

Sprzatamy z Lubym mieszkanie. Ja zmieniam przescieradlo w lozeczku i katem oka popatruje ze on cos sie leni. Pozbieral brudne butelki do mleka Stokroty i zaczal karmic pluszaki siedzace na kanapie - co jest ostatnio jej ulubiona rozrywka.
 - Ja (zdezorientowana): Zdajesz sobie sprawe ze Stokroty tutaj nie ma?
 - Luby: To nie znaczy ze misiom nie chce sie pic!
No tak. 

Saturday, November 26, 2011

Aua

Swietowalismy Dziekczynienie. U znajomych,w Pennsylvani. Wrazenia? Trudno powiedziec, jako ze caly czas spedzilsmy z Lubym ganiajac za Stokrota po ich wielkim amerykanskim domu z wielka iloscia pokoi, lazienek, schodow i garazy. Jako ze nie mamy czesto okazji wypuszczania Stokroty poza srodowisko domowo-przedszkolne, nie zdawalam sobie sprawy ile niebezpieczenstw czycha na dziecko w pozornie nieszkodliwym obiekcie mieszkalnym. Kurcze, nie byl to jakis niezwykle nieprzystosowany dom: nie mieli szkla ani porcelany w zasiegu reki, nie mieli gniazdek elektrycznch z wystajacymi drutami, nie mieli psow amstafow ani nieogrodzonych balkonow. Nie zmienia to faktu ze Stokrota pakowala sie w klopoty z czestotliwoscia co piec minut. Slizgala sie na parkiecie. Lup w podloge. Przelazila pod stolem-lup w blat stolu. Otwierala i zamykala szafki - ciach po palcach,  Wspinala sie na fotele -bum z fotela. Po prostu z tych swiat nie pamietam nic oprocz uspokajania zaryczonego, zasmarkanego dziecka ktore rozciera gluty w moja swiezo odprasowana Dziekczynna  bluzke, I wierzcie mi, matczyna cierpliwosc i wspolczucie koncza sie po czwartym wylawianiu Stokroty spod tego samego stolu z tym samym guzem i tym samym rykiem. Dziecko. Dziecko. Dziecko. Twoi rodzice maja po doktoracie. Dlaczego dlaczego dlaczego nie moze zapamietac tego jednego eksperymentu. NIE WCHODZ POD STOL BO BEDZIE AUA!!!

Saturday, November 19, 2011

pol naga sobota

Och, jak cudownie. Tesciowa odleciala, znajomy Wegier odwiedzajacy nas zaraz poniej tez juz wyjechal, i wreszcie mamy mieszkanie dla siebie. Aaaach, jaka ulga. Chodze sobie nago po domu, zostawiam wszedzie brudne kubki po kawie, i pozwalam Stokrocie kruszyc ciastkami gdzie popadnie. Uwielbiam takie ciche popoludnia -jak wlasnie teraz- kiedy czytamy sobie z mezem na kanapie, a Stokrota drzemie w pokoju obok przez, mam nadzieje, trzy godziny. Listonosz zadzwonil przed chwila, co zmusilo mnie do blyskawicznego odziania sie i wyskoczenia za drzwi, by dzwonek jej nie obudzil. Dostalismy paczke z Chin! Kupilam na ebayu cztery pary rajstop zimowych dla malej, bo byly tanie jak barszcz, przynajmniej w porownaniu z tym co jest w sklepach. Drugi raz zdarzylo mi sie kupic cos z Chin wlasnie na ebayu, i zastanawiam sie czy powinnam miec jakies moralne skrupuly (bo kto wie, moze te rajstopy produkowaly dzieci niewiele starsze od Stokroty w jakiejs toksycznej fabryce za minimalna pensje?).  Z drugiej strony, prawie wszystko co kupujemy ma jakas czesc "made in china", wiec jakze tu tego uniknac? Przynajmniej przez ebay mniej posrednikow skorzysta na moim zakupie i wiecej, mam nadzieje, dostanie sam robotnik. 
A rajstopy/legginsy sa takie:


Tuesday, November 15, 2011

trzy niusy

Trzy niusy w dzisiejsze popludnie sa nastepujace:

A) Ozdrowialam! Nie wiem czy to zasluga penicyliny, czy tez czosnku ktory z desperacji zaczelam pozerac w ogromnych ilosciach, w kazdym razie ja i moje gardlo jestesmy znowu przyjaciolmi. Ja i Luby mniej, przynajmniej dopoki czosnek nie opusci mojego organizmu.

B) Stokrota ma ulubione jedzenie! - wreszcie znalazlo sie cos, czego Stokrota pozada lakomie i poszukuje w lodowce. Po raz pierwszy wogole przejawia entuzjazm do czegokolwiek jadalnego, moje matczyne serce sie raduje. I nie jest to ani czekolada, ani parowki (ktore podobno sa obowiazkowym pokarmem wszystkich dzieci), ani nawet banany. Stokrota uwielbia tarty ser, ktory kupujemy do pizzy. Wyjada go z worka wielkimi garsciami i glosno protestuje kiedy jej ten worek zabrac. Ach, hodowcy bydla w Wisconsin,  podziekujcie waszym krowom za ten cud.  

C) Stokrota uwielbia samochody. Miala kiedys taki jeden czerwony, plastikowy, ale nigdy sie nim nie bawila, wiec gdzies zniknal posrod naszych wakacyjnych wojazy. Teraz w ksiazeczce znalazla zdjecie samochodu zabawki, takiego matchboxa (jak to Luby profesjonalnie okreslil), i mialam wrazenie ze biedaczka nie wie co to jest, patrzala na niego wybitnie nierozumiejacym wzrokiem.  Wiec kupilam jej takiego matchboxa w kiosku, i voila, mamy ulubiona zabawke. Stokrota jezdzi nim po wszelkich powierzchniach, poziomych i pionowych, produkujac bardzo trafne brum brum brum. Jako ze my jej tego nigdy nie nauczylismy, musiala gdzies w przedszkolu zlapac bakcyla samochodowego, lacznie z odpowiednia onomatopeja. Slodkie to do mdlosci.

Oto koniec niusow. Wraz z poprawa mojego samopoczucia wprost proporcjonalnie spada mi tolerancja na tesciowa. Tyle zjadlam indyka w ostatnim tygodniu ze niedlugo zaczne gegac (czy indyki gegaja? Musze to wiedziec.). Na szczescie wylatuje juz jutro....

Friday, November 11, 2011

dawno dawno temu (uwaga, obrzydliwie)

Dawno dawno temu mama polozyla mnie i siostre do lozek w moim pokoju. Tzn. ja lezalam na lozku, a siostra na materacu chyba na podlodze. A miedzy nami stal stary nocnik do ktorego co kila minut obficie spluwalysmy i charkalysmy. Mialysmy bowiem angine. Tak mi sie ta historia nasunela, bo wlasnie chyba mam angine. Polega to na tym ze nie spalam wczoraj w nocy wcale bo nie moglam lykac i gardlo mnie bolalo straszliwie. Dzisiaj nie poszlam do lekarza, bo bylam przekonana ze to idiotyzm z glupim gardlem isc jak nawet nie mam temperatury. Wieczorem zmienilam zdanie kiedy zaczelam plakac z bolu i zmeczenia i glodu, albowiem nie moge przelykac. Sytuacje uratowal amerykanski system opieki zdrowotnej, ktory, chociaz platny, przynajmniej funkcjonuje. O godzinie siodmej wieczorem w piatek zadzwonilam do mojej lekarki, ktora bardzo mi powspolczula, a nastepnie zadzwonila do mojej lokalnej apteki z recepta na penicyline dla mnie. Teraz Luby idzie do apteki ta penicyline odebrac. A ja mam nadzieje ze zacznie ona dzialac szybko, zanim moja angina przeniesie sie na Stokrote. Bo co moze zrobic dziecko z takim bolem gardla? Chyba by plakala bez przerwy, nie moge sobie tego wyobrazic....

Thursday, November 10, 2011

indyk tesciowa i ja

Narzekalam na meza ze chory i marudzi, i prosze, sama sie przeziebilam. Gardlo mnie boli niesamowicie, i nic tylko bym spala. Tesciowa jest w odwiedzinach i normalnie denerwowalo by mnie to niesamowicie, ale dzieki chorobie jakos mi wszystko zwisa. No, moze oprocz tego ze opanowala moja kuchnie. Dostalismy za darmo indyka z supermarketu, jako bonus za zakupy powyzej $100. Tesciowej zaswiecily sie oczy jak go zobaczyla, i dzisiaj cala moja kuchnia skapana jest w ptasiej posoce. Fuj. Ten indyk byl ogromny, wazyl 10 kilo, i biedny maz musial go pod kierunkiem mamusi porozcinac na czynniki pierwsze. Nie dla Wegrow pieczenie calego slicznego ptaka, o nie. "Jak go calego upieczemy, bedzie za suchy" - stwierdzila tesciowa. I dzieki temu mamy: kotlety z indyka, zupe z indyka, pieczone udzce indyka i gulasz z indyka. Moze to i oszczedny sposob, ale taki malo spektakularny:) Amerykanskie indyki na Swieto Dziekczynienia wygladaja tak obficie!

Przed krwawa jatka: 

Saturday, November 5, 2011

Skarpety

Nosimy skarpety. Nie tylko na stopach, skarpety nosimy w sitku, bialym, plastikowym, po calym domu transportujemy je, przeliczajac od czasu do czasu.

Ja wiem ze wszyscy mezczyzni do hipochondrycy, ale luby to chyba ewenement na skale swiatowa. Jest na konferencji. W Cleveland (Ohio). I jest przeziebiony. Wiem ze Cleveland to dziura zabita deskami, ale chyba konferencja powinna go na tyle absorbowac, by nie zanudzal mnie telefonicznie pytaniami typu:"czy na pewno?". Od wyjazdu (trzy dni temu) zdazylam go zapewnic ze:
 - na pewno nie ma zapalenia  pluc
 - 38 stopni to na pewno nie jest powazna goraczka
 - na pewno nie bedzie musial isc na pogotowie
 - na pewno moze isc spac i nie musi budzic sie co godzine by zmierzyc temperature
 - krotka kapiel na pewno mu nie zaszkodzi
 - na pewno na pewno na pewno nie ma zapalenia pluc
i tak da capo

Odkrylam pasjonujaca rzecz. Jestem swietna gospodynia domowa, wel kura domowa. Zawsze mnie martwilo ze dom od urodzenia Stokroty mam zaniedbany, zabalaganiony, nieodkurzony, obiad niegotowy, posciel niezmieniona, pies niewyprowadzony, pranie niezrobione, itp, itd. Wydawalo mi sie, ze skoro Stokrota tyle czasu spedza w przedszkolu, powinnam miec czas na sprzatanie. ALE nie wzielam jakos, nie wiem dlaczego, pod uwage mojej pracy zawodowej. Teraz, na czas nieobecnosci lubego, wzielam sobie wolne, siedze z dzieckiem w domu i,  UWAGA, wszystko lsni! Nawet umylam podlogi. Jestem bliska czyszczenia wanny.. Glownie dlatego ze nie robiac tego umarlabym z nudow. Naprawde. Po trzech dniach zaczyna mi juz odbijac. Ale przynajmniej wiem ze ten balagan codzienny nie jest wina mojej leniwej osobowosci, tylko tego ze probuje kontynuowac prace zawodowa. Ach, jaka ulga.