Monday, January 30, 2012

powrot taty


Tato nie wraca ranki i wieczory
we lzach go czekam i trwodze.
Rozlaly rzeki, pelne zwierza bory
i pelno zbojcow na drodze.

Powrot taty nie okazal sie bardzo widowiskowy, z jednego prostego powodu. Tata przywiozl ze soba psa Pikla, ktory tez spedzal ferie u dziadkow na Wegrzech. Stokrota przelotnie rzuciwszy okiem na rodzica pognala za nieszczesnym Piklem szczekajac radosnie, a tata zostal w drzwiach z rekami szeroko rozwartymi w uscisku (co tez ja spiesznie wykorzystalam:)
A tu Stokrota w dwoch odslonach: 

W kreacji Swiatecznej - niezbyt szczesliwa:



I w sukience dzierganej-prezencie Gwiazdkowym od cioci Hanki - uradowana:


Sunday, January 29, 2012

zatrudnienie

Bede miala rozmowe kwalifikacyjna o prace! Ratunku! Moge wybrac termin, w ten piatek albo przyszly piatek! W zasadzie nawet jestem dobra w takich rozmowach ale NIE PRZEZ TELEFON! Z chwila kiedy biore do reki sluchawke moj angielski przeprowadza ewolucje wsteczna do czasow szkoly sredniej. Jakam sie. Dysze w sluchawke. Robie dlugie przerwy mowiac co chwile:yyyyyyyy, albo eeeeeee. Lub tez przemieniam sie w nastolatke i kazda wypowiedz przeplatam slowkiem "like": It's like, I'm a great team player, like, I did this project with students, like, etc etc. Sama ucze studentow by robiac prezentacje nie uzywali tego slowa jako przecinka, ale rozmawiajac przez telefon nie moge sie go pozbyc. Nie rozumiem dlaczego ta rozmowa musi byc telefoniczna, bo praca jest w Nowym Jorku. Ciesze ze mnie wybrali, nawet jezeli jej nie dostane, to przynajmniej wiem ze ktos czyta te nieszczesne aplikacje, i nie sa one takie zupelnie beznadziejne. Potrzebowalam takiej dawki wsparcia!
A na froncie domowym, babcia pojechala, czekamy ze Stokrota na przyjazd Lubego.  Zastanawiam sie, czy ustawic kamere i nagrac to powitanie taty po trzech tygodniach niewidzenia. Chociaz Luby dotrze tu o 10 wieczorem i najprawdopodobniej Stokrota bedzie juz spala. Wydaje mi sie ze jak zobaczy tate rano, to zapomni ze go nie bylo, i potraktuje jego obecnosc jak najnormalniejszy stan rzeczy. Jak kura. W ksiazce Jedz, modl sie, kochaj jest taka historia o kurach. Pewien farmer mial problem z  kurami, ktore zadziobywaly kazda nowa kupiona kure ktora on chcial dolaczyc do stadka. W koncu zrozumial ze najlepiej te kure podstawic do kurnika jak inne beda spaly. Kiedy kury budzily sie rano, nie zdawaly sobie sprawy ze pojawila sie miedzy nimi jedna "obca". Krotka maja pamiec, biedaczki. Czy Stokrota jest madrzejsza od kury? Oto jest pytanie.

Thursday, January 26, 2012

starszaki

Dzisiaj Stokrota miala w przedszkolu joge i masaz. Babcia przekazala mi ta informacje z nabozna mina, odebrawszy dziecko z przedszkola. Tak tak, w moich czasach w przedszkolu byly zajecia z rytmiki, polegajace na chodzeniu w kolko i podnoszeniu rak do gory i na dol. Kiedy pani miala dobry humor, pozwalano nam klaskac. A tu mloda w pozie "patrzacego w dol psa"  sie cwiczy. Fiu fiu. Chociaz chcialabym zobaczyc gromade poltoraroczniakow utrzymujacych jakakolwiek poze przez sekunde. Ten masaz tez mnie ciekawi - co oni tym dzieciom masuja, w kraju w ktorym prawie kazdy dotyk to "zly dotyk" bedacy pod grozba kary za molestowanie seksualne. Babcia powiedziala ze pewnia masuja im stopy. Ewentualnie dlonie. Na zajecia z jogi Stokrota zalapala sie, poniewaz awansowala do wyzszej grupy. Tzn. nie jest juz z niemowlakami, tylko od 1.5 do 2.5 lat. Panie z przedszkola bardzo przezywaly ten transfer. Najpierw przyprowadzaly ja do drugiej grupy na pietnascie minut, potem na pol godziny dziennie, potem na godzine, itd. W koncu po dwoch tygodniach takich praktyk powiedzialy mi ze Stokrota jest juz gotowa - a powiedzialy to z minami wyczekujaco/przestraszonymi, oczekujac pewnie ze zaczne protestowac przed tak drastycznym traktowaniem mojego skarbu. Zeby mnie uspokoic, powiedzialy ze przeciez: "Max tez juz jest w starszej grupie!". Kiwalam ze zrozumieniem glowa, zastanawiajac sie kim do cholery jest Max. Stokrota nie opowiada mi z kim sie bawi w przeszkolu. Jej zdolnosci narracyjne ograniczaja sie na razie do bardzo wyrazistego i pieknie modulowanego szczekania. No coz, pozyjemy zobaczymy. Moza jak wreszcie zacznie mowic, uslysze sage przedszkolnego romansu z Maxem...

Friday, January 13, 2012

Aaach nianie miec

To nie tak mialo byc! Mama zalapala grype zolodkowa, ktora przechodzilismy wszyscy przed wyjazdem z NYC. Czy to mozliwe zeby to byla ta sama grypa? I przez miesiac ten wirus sie uchowal gdzies w naszym pustym mieszkaniu? Czy wirus moze sobie tak przetrwac, sam, bez czlowieka? (Juz go sobie wyobrazam, tego wirusa, rozsiada sie na kanapie, w reku piwo, oglada telewizje i czeka na pierwsza bezbronna ofiare ktora pojawi sie w domu).  Bo objawy mama ma identyczne z naszymi sprzed miesiaca, a ja ze Stokrota jestesmy zdrowe jak ryby. Co nie zmienia faktu, ze mama do pomocy zupelnie sie w obecnym stanie nie nadaje, i moja praca lezy odlogiem! Odlogiem powiadam. Stresuje sie tym strasznie, i co chwila narzekam Lubemu przez telefon, a on mi na to ze tez mu niewesolo bo sie NUDZI. Nudzi, sie kurcze. Niechby tylko tu przyjechal, to z pewnoscia pozbylby sie nudy. Dzisiaj zaliczylam ze Stokrota Muzeum dla Dzieci na Manhattanie. Pelne nianiek z nie swoimi pociechami. W sumie to szkoda mi tych rodzicow, ze nie widza jak sie ich dzieciaki fajnie bawia. Z drugiej strony, przydalaby mi sie taka niania!

Tuesday, January 10, 2012

technologia

Juz dawno nie mialam zadnych przepychanek z komputerem. W zasadzie nigdy nie wydarzylo mi sie zadne nieszczescie w stylu straty wszystkich danych albo skasowania jedynej kopii bezcennego rozdzialu ksiazki. Dzisiaj jednak moj laptop zdecydowal sie pobawic ze mna w kotka i myszke (sic!). Na jutro mialam zdac projekt ktory, oczywiscie, odkladalam podczas naszych swiatecznych wojazy na swiety nigdy. Zasiadlam nad kawa w Starbucksie, podlaczylam wszystkie kabelki, porozkladalam ksiazki, i cos patrze ze mi kursor zle miga, raz chodzi, raz nie chodzi, i ogolnie tanczy na ekranie wedle swojej woli. Bez paniki, mysle sobie, i jak to blondynka, restartuje komputer. Nic. Restartuje drugi raz, trzeci, i w koncu zdecydowalam ze ta strategia odpada. Przy pomocy samej klawiatury probowalam zgooglowac co zrobic z takim kursorem, ale mi nie wyszlo. W panice zadzwonilam do Lubego do Holandii, ktory zbyl mnie bo siedzial w archiwach i nie mial dostepu do internetu. Jego jedyna rada bylo udanie sie do sklepu Radio Shack i kupienie myszy bezprzewodowej. Pozbieralam wiec wszystkie ksiazki, papiery i kabelki, zapakowalam laptopa i udalam sie na poszukiwania myszy. Jako ze byla dopiero 9 rano, stracilam godzine czekajac az otworza sklep. Nabylam mysz. Wrocialam do Starbucksa, odpalilam komputer, a kursor przywital mnie przyjacielskim mrugnieciem i zaczal dzialac bez zarzutu. Mam na zbyciu mysz bezprzewodowa. Moze urzadze jakis konkursik blogowy i wyznacze ja jako glowna nagrode:)

Monday, January 9, 2012

home sweet home

W domu jestesmy. Stan grupy: matka, dziecko, matka matki. Ojciec dziecka zostal w archiwach niderlandow i twierdzi ze ksiazke pisze. Ja tam nie wiem. Moim zdaniem to tylko wybieg aby na mnie zwalic osmiogodzinny lot ze Stokrota. Wszystkie rybki spia w jeziorze, ciulalla ciulalala. A ta jedna spac nie moze, ciulala ciulalala la. Piosenka ta w pelni oddaje sytuacje w samolocie. Stokrota miala ubrana koszulke z napisem "Sound Sleeper", ale okazalo sie ze to tylko moje "wishful thinking", i nie spala. Za to jak juz dowleklysmy sie do domu padla bez zycia. Tak wiec mam naj najlepsze nadzieje na szybkie przestawienie sie na czas amerykanski. 

Wyjechalismy z jednym dzieckiem, wracamy z innym. Zawsze mam takie wrazenie po wyjazdach. Urosla, utyla (babciowe podkarmianie sprawilo ze pojawily sie jej nawet doleczki na lokciach, ktorych to nigdy, przenigdy nie miala), nabrala niezaleznosci. Gada bez przerwy, do siebie, do mnie, do telefonu, do kota, do sasiada w samolocie. Tlumaczy cos wytrwale gestykulujac, pokazujac rozne rzeczy paluszkami, tylko niestety zadnych zrozumialych slow w tym potoku mowy wyroznic nie mozna. Jest niesmiala. Kazdy usmiech nieznajomego, pani w sklepie, pani stewardesy, pani celniczki, starszego pana na spacerze, zbywa milczeniem i podejrzliwie przyglada sie natarczywym doroslym spod przymknietych oczu. Ani miesien jej nie drgnie na twarzy, ani cien usmiechu sie nie pojawia. Popatrzy sobie, popatrz, potem sie nudzi i zwraca do mnie. A ja musze tlumaczyc rozczarowanym widzom dlaczego taka sliczna dziewczynka ich nie lubi. No niesmiala jest, co ja za to moge. Kiedy moja mama przywitala ja na lotnisku z nowa lalka, Stokrota nie poswiecila ani babci, ani lalce nawet minuty. Rozgladala sie po terminalu ostentacyjnie je ignorujac. Troche zal tych wszystkich przejawow sympatii ktore nie spotykaja sie z entuzjastycznym przyjeciem Stokroty, ale co zrobic. Podejrzliwe dziecko mam. Jedynymi osobnikami ktore traktuje bez angielskiej rezerwy sa psy. Nawiazala bliska znajomosc z kilkoma przedstawicielami gatunku, i bardzo sie z tego ciesze. Nie bedzie miala problemow ze strachem przed zwierzetami. Niby Pikiel tez pies, ale taki z niego maluch (6 kilo!) ze nie wiem czy sie kwalifikuje jako prawdziwe zwierze. A Pikiel zostal na Wegrzech u tesciow, i teraz w domu ciagle go szukam oczami, i bardzo mi go brakuje. Luby przywiezie go za kilka tygodni wracajac do Stanow, a do tego czasu jestem zdana na Stokrote i mame. 

Wednesday, January 4, 2012

w drodze

Zeby nie bylo, ze z Wegier slowko napisalam, a z Polski nie, pisze w ostatniej chwili na lotnisku w Warszawie. Za dwie godziny wylatujemy do Amsterdamu, i pobalujemy przez kilka dni ze znajomymi w Niderlandach. Stokrota z nami, uspiona na szczescie, pewnie snia sie jej wszystkie nowo nauczone polskie slowa. Swieta mielismy piekne, chociaz niestety nie biale, ale gdzie jest biala zima tego roku? W Sylwestra nie obudzily jej huki petard, spala slicznie, a my moglismy w spokoju spozyc
Coвeтcкoe Игpиcтoe, popatrzec na fajerwerki daleko na horyzoncie, i do niej dolaczyc. Teraz juz marze sobie o holenderskich oliebollen i mam nadzieje ze lot przetrwamy w stanie nienaruszonym. Do nastepnego!