Wednesday, July 11, 2012

Na razie!

Minal ponad rok prowadzenia bloga. Przekonalam sie na czym to polega i na ile umiem/lubie to robic. Bylo fajnie i poznalam wiele ciekawych osob, ktorych blogowe zycie dalej bede sledzic. Tymczasowo jednak zawieszam pisanie, do czasu az mnie cos znowu zainspiruje (moze przyszle rodzenstwo Stokroty:)
Wszystkim dziekujemy i pozdrawiamy!

Ahora i Stokrota

Monday, July 2, 2012

Strasna Zaba

Dziecko wilkow przemawia coraz bardziej ludzkim glosem. Pojawiaja sie konstrukcje zlozonozdaniowe, typu: I go shoes, tata Pickles out, i moje ulubione I wanna potty. Trening nocnikowy (czy po polsku to nazywa sie trening? a moze nie ma nazwy?) idzie nam coraz lepiej. Stokrota polubila bieganie po domu bez pieluchy, a takze oklaski publicznosci nagradzajace jej kazdorazowe uzycie nocnika. Niestety, nie zawsze zdazy na premiere, i dywan w salonie mamy do wymiany.
Upaly w Nowym Jorku niesamowite. Mamy jeden klimatyzator, w jednym pokoju, i w zasadzie tam koncentruje sie nasze zycie dzienne i nocne. Inaczej sie nie da. Szczesliwi posiadacze domkow z ogrodkiem pluskaja sie w nadmuchiwanych basenikach, ale zdecydowana wiekszosc mieszkancow miasta, lacznie z nami, korzysta z natryskow na placach zabaw. Na naszym jest fontanna w ksztalcie zaby, dzieki ktorej slownictwo Stokroty wzbogacilo sie, o ta "zabe" wlasnie. "zaba, zaba!" wola uszczesliwiona, w biegu rozpryskujac kaluze na wszystkie strony.

Strasna zaba

wiersz dla sepleniących
Pewna pani na Marszałkowskiej
kupowała synkę z groskiem
w towazystwie swego męza, ponurego draba;

wychodzą ze sklepu, pani w sloch,
w ksyk i w lament: - Męzu, och, och!
popats, popats, jaka strasna zaba!

Mąz był wyżsy uzędnik, psetarł mgłę w okulaze
i mowi: - Zecywiście cos skace po trotuaze!

cy to zaba, cy tez nie,
w kazdym razie ja tym zainteresuję się;

zaraz zadzwonię do Cesława,
a Cesław niech zadzwoni do Symona -
nie wypada, zeby Warsawa
była na "takie coś" narazona.

Dzwonili, dzwonili i po tsech latach
wrescie schwytano zabę koło Nowego Świata;
a zeby sprawa zaby nie odesła w mglistość,
uządzono historycną urocystość;

ustawiono trybuny,
spędzono tłumy,
"Stselców" i "Federastów"
- Słowem, całe miasto.

Potem na trybunę wesła Wysoka Figura
i kiedy odgzmiały wsystkie "hurra",
Wysoka Figura zece tak:

- Wspólnym wysiłkiem ządu i społecenstwa
pozbyliśmy się zabiego bezecenstwa -
panowie, do gory głowy i syje!

A społecenstwo: - Zecywiscie,
dobze, ze tę zabę złapaliście,
wsyscy pseto zawołajmy: "Niech zyje!"

Konstanty Ildefons Gałczyński
1936

Friday, June 8, 2012

bialo czerwono

Moglam sobie pozwolic na obejrzenie dzisiejszego meczu, bo mial miejsce o godzinie 12 w poludnie. Stokrota w przedszkolu, a mama z tata spokojnie zasiedli sobie w pubie nad piwem i ogladali. Fajnie bylo, zwlaszcza jak wygrywalismy! Nawet napisalam o tym na faceboooku, a potem sie przestraszylam ze wszyscy moi znajomi uznaja mnie za okropna matke, co to dziecko porzuca w przedszkolu, a sama szlaja sie po barach:) Niemniej tak wlasnie zrobilismy. Pub byl, swoja droga, Chorwacki i milo mi zakomunikowac ze wszyscy Chorwaci zgodnie kibicowali Polsce. Moze dlatego ze tez maja bialo-czerwone kolory? A moze dlatego ze nie lubia Grekow? Ja w ramach patriotycznego obowiazku kupilam sernik, bialy z czerwona galaretka na wierzchu. Pycha, nie ma to jak sluzyc krajowi w ten sposob:) 
Stokrota wspina sie na wyzyny w swoich doswiadczeniach slownikowych. Mamy taka zabawke, Mr. Potato Head, nie wiem jak to sie po polsku nazywa. Plastikowy ziemniak do ktorego przyczepia sie oczy, buzie, rece, kapelusz, itp. -poszczegolne, wymienne czesci ciala i garderoby. Stokrota kompletuje pana ziemniaka i mowi do siebie: "oko" , "szaj" (buzia-weg.), "hand" (reka -ang.). Nauczyla sie tez wreszcie oprocz zaprzeczenia (wszechobecnego NOOOOOOOO), takze potwierdzenia. Nie wiem dlaczego, ale "Tak" to po Stokrotkowemu dobitne "Haj!". Jakby po japonsku, ale z tego co wiem w przedszkolu Japonczykow nie ma. Tak wiec na pytanie "chcesz ciastko" Stokrota odpowiada zdecydowanie "Haj!" kiwajac zamaszyscie glowa.

Tuesday, June 5, 2012

brrrr

Slyszalam ze podobno w Polsce zimno... Moja ciocia ogrzewa mieszkanie weglem i nawet teraz musi palic w piecach! W czerwcu! Inna sprawa, ze jej mieszkanie jest naprawde bardzo zimne i wilgotne, na parterze przedwojennej kamienicy. U nas bylo juz tak cieplo, ze Stokrota biegala sobie pod fontanna w parku. Teraz troche zimniej, ale nie narzekam. Ja tam nie lubie upalow.
W pracy mam stresujacy okres, jak juz pisalam ostatnio. Organizuje konferencje/warsztaty pod koniec czerwca i mnostwo organizacyjnych problemow mi sie pojawia. Musialam dzisiaj znalezc restauracje ktora zarezerwuje mi stolik na siedemnascie osob - a wbrew pozorom nie jest to latwe zadanie w zatloczonym Nowym Jorku, zwlaszcza jak sie nie ma fortuny do wydania. No ale zalatwilam! Teraz pozostaje upewnic sie ze wszyscy uczestniczy dojada bezpiecznie na miejsce, przejda bez problemow przez kontrole imigracyjna i znajda swoj hotel. A potem tylko przygotowac swoja prezentacje - bagatela!

Friday, June 1, 2012

stokrotowanie

Znowu bedzie o Stokrocie... A kiedy nie jest?:) Stres mam w pracy straszny, wiec myslnie o mojej coreczce jest forma relaksu.
Mysle sobie jaka jest cudowna. Sliczna, doskonale uformowana, bezbledna po prostu. Niektore mamy podobno po urodzeniu dziecka nie moga sie napatrzec na jego paznokietki, doleczki, czy brzuszek. Mnie ten etap ominal: po porodzie bylam niestety glownie przejeta soba, moja blizna po cesarce, i innymi malo przyjemnymi pamiatkami po ciazy. Stokrota budzila we mnie lek i lekkie zdziwienie, nie mialam czasu jej podziwiac w wirze karmien i przewijan. Teraz chyba odbijam sobie ten etap, i nie moge sie nadziwic jakie piekne dziecko urodzilam. Maly mechanizm ktory dziala bez zarzutu, doskonale raczki chwytajace wszysko z malpia zwinnoscia, nozki ktore wydluzaja sie tak szybko ze nie nastarczam butow, wypiety brzuszek ktory jest dla Stokroty zrodlem nieustannej radosci (mozna go odkrywac, przykrywac, bebnic po nim rekami, albo malowac pisakiem), no po prostu caloksztalt tego cudu powala mnie na kolana swoja doskonaloscia. 
W zwiazku z faza zwariowania na punkcie swojego dziecka, dogonila mnie tez faza "jestem zla matka". Bo Stokrota do przedszkola chodzi, cztery dni w tygodniu. I w przedszkolu nie mowi. Tak jak w domu rzuca przypadkowymi slowami: zaba, pilka, banan, itp. tak w przedszkolu podobno ani be ani me. Na nic zachecanie przez panie, namawianie, przekonywanie - Stokrota nie mowi nic. Podobno usmiecha sie, smieje, gestykuluje - ale slowa nie powie. Nie martwi mnie sam fakt niemowienia - przeciez w koncu zacznie, nie ma innej mozliwosci. Ale martwi mnie ze nie wiem dlaczego. Moze ona tego przedszkola nie lubi? Moze jeszcze niedojrzala do bycia beze mnie? A moze jest autystyczna i nie nawiazuje kontaktu z ludzmi? Moze przez chodzenie do przeszkola zrobi sie niesmiala? Moze robimy jej krzywde uzywajac trzech jezykow? No i niestety, Stokrota nie powie mi czy lubi przedszkole - bo nie mowi!

Wednesday, May 30, 2012

sleepless in New York

Ten post to akt desperacji. Nie moge zmusic Stokroty do zasypiania. Chodze na rzesach co wieczor. Zazwyczaj zasypiala sobie spokojnie w lozeczku podczas gdy ja na kanapie obok czytalam ksiazke (moja ksiazke, nie jej). A nagle nie. Stokrota wypija mleko, wstaje i jest gotowa do walki. Chodzi po lozeczku, biega, tanczy, krzyczy, w koncu placze. Wyglada jakby nie wiedziala co ma robic, ze powinna zasnac. Wszystkiego probowalam: czytac jej, spiewac,  polozyc sie z nia do lozeczka (tak, jej lozeczka!), wziac ja ze soba do lozka, kompletnie ja ignorowac, tlumaczyc jej, prosic, kazac. Nic. Wyglada jakby nie kumala o co mi do cholery chodzi. Caly cyrk trwa od 20.00 do 23.00. Nigdy nie probowalismy metody zeby zostawic ja sama w pokoju i "dac sie wyplakac". Jakos nie pasuje mi to. Ale jestem tak zdesperowana ze moze sprobuje. Obawiam sie ze to nie zadziala, ze bedzie tak dlugo ryczec az zwymiotuje. Druga opcja to powiedziec w przedszkolu zeby jej nie dawali spac po poludniu - ale nawet nie wiem czy jest taka procedura, bo niby co ma Stokrota robic jak inne dzieci spia?

Saturday, May 26, 2012

siusiu mamusiu

Mamamamamamama! Przywitala mnie Stokrota na lotnisku, poczym pobiegla robic eksploracje meskiej toalety, gdzie wlasnie przebywal Luby.  Nie wiedzialam co zrobic: gonic za nia, czy pozwolic Lubemu ja przejac. W koncu stwierdzilam ze w toalecie nie zginie, i umiejscowilam sie strategicznie czekajac przy wejscu. Po dluzszej chwili wyszli oboje, po jak sie okazalo, obszernym wykladzie Lubego dla corki na temat roznicy miedzy urynalem a toaleta. Stokrocie i tak to rybka, bo nawet do nocnika sie jeszcze nie przekonala. Stoi u nas w lazience i co go mijam to obiecuje sobie ze juz jutro, na pewno rozpoczniemy trenigi siusiania. Ale chyba musze kupic sobie jakis poradnik jak to robic, bo zupelnie nie mam pomyslu.