Monday, May 7, 2012

krecik

Stokrota co rusz zadziwia nas jakims nowym slowem, o ktorego istnieniu (w jej wokabularzu) nie mielismy pojecia. Wczoraj bujalismy sie na hustawce, a obok jedna mama usilnie probowala przekonac placzacego synka ze juz czas do domu. Stokrota popatrzyla sobie, popatrzyla, a potem oglosila "cry!" W sobote zas bylismy na urodzinach kolejnego dwulatka, gdzie dowieziono pizze. Mysmy, jako zywo, pizzy nigdy jej nie dawali, jakos sami rzadko jemy. A tu Stokrota jak tylko zobaczyla danie, wrzasnela uradowana "pizza!". Niestety, angielski kompletnie dominuje te sporadyczne przejawy jezykowe. Z polskich tylko ostatnio sie nauczyla "baja", bo w chwilach desperacji puszczam jej kreskowki. Swoja droga dostalismy od znajomego filmy z krecikiem, ktorego bardzo polecal, bo jest w zasadzie bajka niemowiona, poza zwyczajowym "ach, jo!". A znajomy ma dziecko wegiersko-rosyjskie, wiec tez mu taki niemy krecik odpowiadal. Smieszne jest tylko to, ze na plytce tytuly bajek sa mowione przez lektora po wegiersku (np. kisvakond), pisane po niemiecku (np. Maulfurf), zas sam krecik od czasu do czasu zagada po czesku (tam! tam! mami!). Nie wiem kto ta plytke produkowal, ale mozna jeszcze wybrac wersje rumunska:)

2 comments:

  1. Hahahha:) Przyznam szczerze, że też czasem w chwilach desperacji puszcam Chłopcu kreskówki-najbardziej lubi niestety Teletubisie a mi na nerwy strasznie działają:) A Chłopiec zaczął mówić kociołatka (w tłumaczeniu czekoladka:D Pozdrawiam

    ReplyDelete
  2. W chwilach desperacji pomaga jedynie Peppa. Te szesc milionow odslon na youtube to my.

    ReplyDelete