Tuesday, June 28, 2011

dla Stokroty z okazji pierwszych urodzin

Mała dziewczynka ściąga obrus,
Wislawa Szymborska
 
Od ponad roku jest się na tym świecie,
a na tym świecie nie wszystko zbadane
i wzięte pod kontrolę.
Teraz w próbach są rzeczy,
które same nie mogą się ruszać.
Trzeba im w tym pomagać,
przesuwać, popychać,
brać z miejsca i przenosić.
Nie każde tego chcą , na przykład szafa,
kredens, nieustępliwe ściany, stół.
Ale już obrus na upartym stole
-jeżeli dobrze chwycony za brzegi-
objawia chęć do jazdy.
A na obrusie szklanki, talerzyki,
dzbanuszek z mlekiem, łyżeczki, miseczka
aż trzęsą się z ochoty.
Bardzo ciekawe, jaki ruch wybiorą,
kiedy się już zachwieją na krawędzi:
wędrówkę po suficie?
lot dokoła lampy?
skok na parapet okna, a stamtąd na drzewo?
Pan Newton nie ma jeszcze nic do tego.
Niech sobie patrzy z nieba i wymachuje rękami.
Ta próba dokonana być musi.
I będzie.

Thursday, June 23, 2011

rozbojnica

Jak juz zblizamy sie wielkimi krokami do pierwszych urodzin, to wstawie to matkowe, subiektywne podsumowanie pod tytulem "Dlaczego moja coreczka jest najwspanialszym dzieckiem na swiecie". Uwaga:
1. Nie ma jajowatej glowy. Nie podobaja mi sie dzieci z wielkimi jajowatmi glowami, ale tu przepraszam wszelkich zwolennikow tej formy, pomiewaz rzecz jest zupelnie subiektywna, i niepoparta kanonami sztuki. Niemniej ciesze sie ze Stokrota ma glowe raczej okragla, z lekka splaszczona nawet. Ze wielka, to swoja droga. Bede chyba nalezala do tej grupy matek ktore (tak jak moja) wypominaja dzieciom ich burzliwa droge przez kanal rodny. Fakt. Maksymalny rozmiar glowy tutaj nie pomagal.
2. Ma za uszami pejsowate frendzelki. Nie wiem dlaczego za uszmi wyrosly jej dluzdze wlosy niz na czubku glowy, ale nie mniej wygladaja przeslicznie, cium cium cium.
3. Umie schylac sie i podnosic z ziemi rozmaite przedmioty, nieomalze dotykajac glowa podlogi. Joginka jakas. Chyba bo ciotce to ma, bo ja to jestem srednio rozciagnieta. Nigdy w calym zyciu, przez cztery lata szkoly sredniej, kiedy to zmuszali nas do tego cwiczenia, nie bylam w stanie dotknac czolem kolan. Nie ma mowy. Absolutnie niewykonalne.
4. Ma szaro-niebieskie oczy. Nie wyrosla z tego koloru, wbrew przewidywaniom wszystkich ciotek, ktore, logicznie chyba, oczekiwaly ze przybierze kolor oczu jednego z rodzicow. A tu figa, ja mam zielone a Luby brazowe. Kolor oczu Stokroty sprawil ze Luby przez jakis czas podejrzliwie spogladal na listonosza i chlopaka doreczajacego  pizze.
5. Uwielbia mnie. Nie wiem dlaczego, naprawde. Mam chyba kompleksy matki ktora nigdy nie karmila piersia. Poniewaz Stokrota nie umiaja sie za nic zassac, przeszlismy na pompowanie. I tak to naboznie, przez dlugie siedem miesiecy, podlaczalam sie to ochydnej dojarki kila razy dziennie i produkowalam mleko dla Stokroty.  Ale ona tego nie wie, nie ma pojecia o moim poswieceniu. Czemu wiec jest do mnie tak straszliwie przywiazana, uwaza mnie za rzecz najlepsza pod sloncem, lepsza od taty, babci i Angeliny-baleriny?
6. Umie zrobic mine chomika. Tzn, marszczy nos i fuka na mnie jak rozzloszczony gryzon, a potem sama smieje sie ze swojego przedstawienia. Nie wiem kto ja tego nauczyl. Wogle jest rozbojnica. Moja mama smieje sie ze jest jak ta rozbojnica z bajki Andersena o Kaju, Gerdzie i Krolowej Sniegu. W niedisneyowskim orginale rozbojnica gryzie renifera w szyje. Stokrota tez bylaby do tego zdolna. I chyba, zupelnie naturalnie, wszedzie brana jest za chlopaka. Ostatnio pokazywalam w pracy jej zdjecia w granatowej SUKIENCE i czerwonych KORALACH (moich). I oczywiscie komentarze byly: "jakiego masz slicznego synka!".

Monday, June 20, 2011

Moja Luba

Zostaly mi jeszcze dwa tygodnie w Niemczech i juz nie moge sie doczekac powrotu do Nowego Jorku. Plusy Niemiec to niewatpliwie: pyszne jedzenie, pogoda - ciepla ale nie goraca, dostepnosc babci-babysitterki, i ogolna europejskosc  dookola. Latem w NYC oczekuje mnie ponad 30 stopniowy upal, i taka wilgotonosc powietrza ze nic tylko lezec pod wentylatorem. Nasz lokator, ktoremu wynajmujemy mieszkanie przez czerwiec, juz zapytal czy zwrocimy mu pieniadze jezeli zakupi wentylator. Hmm. Chyba zwrocimy. I pewnie zainwestiujemy jeszcze w klimatyzator na okna. Ja+ upal to nie jest dobra mieszanka. Pamietam jak w zeszlym roku dziekowalam Stokrocie ze raczyla urodzic sie o trzy tygodnie wczesnie i tym samym oszczedzila mi trzech tygodni meki w ciazy, w upalnym Chicago. No ale poza upalem oczekuje mnie wlasne lozko, wlasna kuchnia, znajomi, Dunkin Donuts, i Luby, ktorego teraz ze Stokrota widujemy sporadycznie, bo bazuje w Holandii. Ha. A tu z braku materialu reporterskiego malenka dygresja: Dlaczego Luby nazywa sie Luby (przymajnmniej na potrzeby tego bloga)? Bo kiedy pierwszy raz zaczynal do mnie uderzac w konkury wital mnie zawsze gromkim: " Moja luba"! Kiedy wypytalam go skad - jako Wegier- zna takie staropolskie zawolanie okazalo sie ze oczywiscie z Mickiewicza. Co wiecej, byl przekonany ze jest to zwrot jak najbardziej aktualny i odpowiedni do oczarowania wybranki. Tak. Dawne dzieje. Ale faktem jest ze wielu znanych mi Wegrow zna literature polska lepiej ode mnie.

Thursday, June 16, 2011

sily tajemne

Pracuje na dwoch zmianach: od 9 do 5 w instytucie, od 6 do 9 w domu. Po powrocie z pracy musze zabawiac mame ktora caly dzien spedzila zajmujac sie Stokrota i pragnie towarzystwa osoby bedacej  w stanie wyartykulowac pelne zdania po polsku (niemieccy sasiedzi i sprzedawcy w sklepach sa niewielka pomoca, a Stokrota na razie mowi w nikomu nieznanym dialekcie). Padam na nos. Nie mam nawet chwili dla siebie by wziac kapiel albo zdrzemnac sie nad ksiazka. Z zazdroscia wyobrazam sobie Lubego w holenderskich coffee shopach, lub ewentualnie pubach, siedzacego na slonecznym brzegu Keizersgracht i "pracujecego" nad jakims tam artykulem. Kurcze, jak to sie dzieje ze zawsze jednak matka konczy zajmujac sie dzieckiem. My mamy w domu pelne rownouprawnienie, ale jakims cudem zawsze ja jestem bardziej zadzieckowana. Dzialaja chyba jakies tajemne mechanizmy ktore dopiero musze poznac i zwalczyc.

Monday, June 13, 2011

nie rusza mnie to


Dlaczego kompletenie nie interesuje mnie kwestia intrygujaca wiekszosc matek, mianowicie:  czy moje dziecko  jest genialne/uzdolnione/artystyczne/niezwykle inteligentne i ogolnie szybciej rozwijajace sie niz wiekszosc rowiesnikow? Po pierwsze, banalnie, nie lubie porownan, uwazam ze  kazdy jest inny, kazdy jest w czyms dobry, ma swoje zdolnosci, itp.itd. Ale niedawno stwierdzilam ze w mojej niecheci do wykrywania niezwyklych zdolnosci u Stokroty kryje sie cos wiecej: naprawde mi zwisa czy nauczy sie czytac w wieku dwoch lat (marzenie mojej mamy), i czy rozpozna roznice miedzy Bachem a Beethovenem po uslyszeniu pierwszych trzech nut utworu (program tesciowej). Nie rusza mnie to.  Nie jest wskaznikiem niczego- szczescia, radosci, milosci – czyli jedynych rzeczy jakich pragnelabym dla Stokroty. Zdolnosci sa przeceniane w naszej kulturze wychowania dzieci. A rzeczy waznych, jak pewnosci siebie, troski o innych, nadziei na przyszlosc –nie cenimy dostatecznie.

No, to by bylo na tyle jezeli chodzi o smrodek dydaktyczny. Moja niezwykle uzdolniona i szybko-rozwijajaca sie corka rozpoczela eksploracje haptyczna wlasnej czaszki i wlosow, za ktore ciagnie sie niemilosiernie.  Od czasu do czasu wrzeszczy do siebie i dziarsko wykrzykuje komendy do niewidzialnych pulkow. Z uporem maniaka probuje utrzymac rownowage na sztywnych podeszwach nowych butow. Zjada szyszki. Lub raczej powinnam powiedziec lize szyszki, poniewaz stan uzebienia S. w dalszym ciagu wynosi wielkie, puste O.

Thursday, June 9, 2011

Chlup Chlup

Kroczek za kroczkiem, powolutku, Stokrota przemierzala szerokosc brodzika. Ostroznie mierzyla wzrokiem armatki wodne, patrzala spod oka na wielkiego rozowego slonia-zjezdzalnie. Najgorszy byl halas  - nie zdawalam sobie sprawy jak echo niesie sie po hali basenowej - pomimo ze bylo stosunkowo malo ludzi, huczalo jak w ulu. Ale stopniowo zaczelo jej sie podobac - zwlaszcza jak odkryla brzeg basenu, i fakt ze mozna trzymajac sie go stac tak wygodnie, jak w domu przy kanapie. 
Nie wiem czy Stokrota ma wskazania na bycie wodnym dzieckiem - widzialam na youtubie dziesiatki filmikow z trzymiesiecznymi dzieciaczkami fruwajacymi jak male ptaszki pod woda . Chcialabym zeby tez tak sie fajnie bawila. Na tutejszym basenie nie ma instruktora dla maluchow, wiec zastanawiam sie: sprobowac zanurzyc jej glowe, czy nie? Podobno instynkt zatrzymywania oddechu pod woda zanika pomiedzy 10 a 15 miesiacem. Ryzyk fizyk?

A tu Stokrota od gory:

 I od dolu:)


Tuesday, June 7, 2011

tadek niejadek

Aaaah, jak pojechaly mi statystyki. Z inspirujacych czterech (!) wejsc w poniektore dni maja, czerwiec witamy z jednym wiernym czytelnikiem (dziekujemy ci kaczko!). No ale co tu robic, jak mnie tak intensywnie trenuja, ze nie mam czasu przejechac palcami po klawiaturze. Dzisiaj na szkoleniu komputerowym probowalam stworzyc jakas notke, ale mieszaly mi sie jezyki i wychodzil jakis zbitek polsko-angielsko-niemiecki. A w domu wymeczona babcia i steskniona Stokrota zasluguja na moja niepodzielna uwage, wiec niestety, nie isnieje w wirtualnym swiecie.  Jestem do tylu o okolo 100 nowych notek dodanych na znajomych blogach. Az nie wiem od czego zaczac.
Stokrota rozwija sie niesamowicie. Wracam do domu i codziennie spotykam jakies nowe dziecko. Zaklada sobie korale na glowe, skarpetki na nogi (przynajmniej probuje!), "czysci" schody chusteczkami higienicznymi, karmi lalke mlekiem, i jest dumna posiadaczka pary butow - prezentu od babci. Swoja droga, jak moga takie male butki kosztowac 40 euro? To wiecej niz zaplacilam za swoje buty.
Niestety, z jedzeniem dalej nie za fajnie. W zasadzie Stokrota jest na poziomie 6-miesiecznego dziecka - nie zje nic nawet odrobine gesciejszego niz mus owocowy. Wszelkie gesciejsze zupki, chrupki, rozdziabdziane banany powoduja u niej odruch wymiotny, nie ma mowy zeby je polknela. Nawet moja mama wreszcie sie przekonala ze to nie moja wyobraznia i nieumiejetnosc odpowieniego karmienia. Nie, to nie jest tak ze ja panikuje i nie probuje roznych potraw. Naprawde,  probowalam wszystkiego, od wlasnorecznie miksowanych dan z przepisow, do gerberkow. Stokrota nie zje gerberka przeznaczonego dla dziecka 10-miesiecznego - za gesty jest, krztusi sie, wymiotuje, pluje. Chlebek owszem, pozuje sobie, ale wszelkie okruchy wypluwa . Biszkopciki tak samo, dziamdzia je az zmiekna, a potem traci zainteresowanie. Albo zaczyna krztusic sie tak ze mi serce staje. I co tu zrobic z dzieckiem, ktore nie sprobuje swojego tortu urodzinowego? Juz za dwa tygodnie? Juz nie mowiac ze wielkimi krokami zbliza sie wizyta u amerykanskiej pani doktor, ktora zwazy Stokrote i zacznie z zafrasowaniem kiwac glowa....