Monday, March 14, 2011

Sprawiedliwosc

No, gdzie ta sprawiedliwosc. Gdzie. Mieszkam w Stanach juz kilka dobrych lat i jedynym moim kontaktem z Hollywoodem bylo zobaczenie- z bardzo bardzo daleka- Denzela Washingtona. Nota bene nie wiedzialam wtedy kto to jest Denzel Washington - tylko mi jakas usluzna dusza w tlumie to wyjasnila. I tyle. Nic wiecej. Null. Tesciowa przybywa raptem na dwa tygodnie, i na spacerku  galerii przydybuje Woody Allena. Tak! Dokladnie! Z jego azjatycka kochanka, pasierbica Soon-Yi. Oczywiscie zaden szanujacy sie nowojorczyk do pary nie podszedl, wszyscy tylko "pssytali" po katach popatrujac ukradkiem. Ale nie tesciowa, o nie. Ona preznym krokiem ruszyla do boju i gleboko akcentowanym angielskim wyprosila autograf. Widzialam go na wlasne oczy. Moze za pare lat sprzedamy go na ebayu? Na razie, jak sprawdzilam, sam autograf idzie za $50. Gdyby to byla chociaz podpisana fotografiia, juz znaczenie wiecej:)

No comments:

Post a Comment