Friday, July 1, 2011

quo vadis, Stokroto?

Stokrota chodzi. Sama. Puszcza moja reke i stawia kilka niezaleznych krokow, potem zaczyna sie chwiac i czeka az ja zlapie. Wiec lapie. Jestem 'catcher in the rye'. Holden Caulfield. Dobrze ze jeszcze moge ja zlapac, bo ostatnio w blogach dominuje tematyka przemijania, nieuchronnie zwiazana z zakonczeniem przedszkola przez male dziewczynki i chlopcow.
Poza tym przejadly mi sie drozdzowki. Nie wiedzialam ze to mozliwe, ale po szesciu tygodniach w Niemczech nie moge na nie patrzec. A nawet nie jadlam ich codziennie, tylko co drugi dzien. A w szkole sredniej codziennie serwowalam sobie paczka z konfitura z rozy, i jakos mi sie nie przejadaly. Starzeje sie - czyli jednak przemijanie ;)
W poniedzialek wyruszamy do domu. Yuppie! Moja mama pewnie wyleje morze lez zegnajac sie z wnuczka - oczywiscie uwaza ze samodzielne kroki Stokroty to jej osobista zasluga. A my wtarabanimy sie do samolotu, pogodnie odeprzemy spojrzenia niechetnym dzieciom wspolpasazerow, wypijemy sobie winko- lub mleczko- w zaleznosci od preferencji, i wyladujemy na amerykanskiej ziemi. Hura!

No comments:

Post a Comment