"Do you have a bun in the oven?" Tak oto zagadal do mnie mily pan sprzedawca w drogerii. W wolnym tlumaczeniu znaczy to "czy jestes w ciazy? ". I nie, ten pan nie sprzedawal mi zadych lekow ktore moglby zaszkodzic ewentualnej ciazy. Ten pan wpatrywal sie z sympatia w moj brzuch, sprzedajac mi krem do twarzy. Z truden usmiechnelam sie promiennie i powiedzialam: "nie, ale niedawno urodzilam dziecko". Nie wyznalam mu ze to 'niedawno' bylo rok temu. A sobie powiedzialam ze ide na diete. Od jutra!
A tymczasem oto ja i moj synek "Toby", bo tak ostatniu przedstawiam Stokrote ciekawskim paniom w autobusie.
Dupek! Jeszcze tylko poglaskac po brzuszku i zapytac sie o termin porodu...brakuje im tutaj dystansu z tymi "small talk BS".
ReplyDeleteJaka fajna ruda Pani Ahora i Toby jaki śliczny:)
Bezczelny typ! Brzuszkiem nie przejmuj się, mój M. podczas mojej ciąży (nie wiem jak t możliwe, ale przybierał na wadze w tym samym tempie co ja:) nabawił się niemałej oponki hm i do tej pory jej nie zgubił...a na diete przechodzi każdego poniedziałku:) A Toby pięknie się prezentuje w spódniczce:) Pozdrawiam
ReplyDeleteDzieki dziewczyny! Na zdjeciu na szczescie brzucha nie widac!A co do diety- zawsze latwiej mi zrezygnowac z jedzenia niz wziac sie za jakies cwiczenia... Zwlaszcza w tym upale...
ReplyDeletenie przejmuj sie ludzie często nie mysla co mowia. Mnie sie kobieta u GP zapytala czy jestem w ciazy kiedy przyszlam na pierwsza wizyte z V, czyli 2 tyg po porodzie. No comments.
ReplyDeletePogody zazdraszczam, u nas wciaz lato sie nie moze zdecydowac!
Przepiekny we wlosach ginger :-) A Toby jaki przystojny :-))))
ReplyDelete