Saturday, November 5, 2011

Skarpety

Nosimy skarpety. Nie tylko na stopach, skarpety nosimy w sitku, bialym, plastikowym, po calym domu transportujemy je, przeliczajac od czasu do czasu.

Ja wiem ze wszyscy mezczyzni do hipochondrycy, ale luby to chyba ewenement na skale swiatowa. Jest na konferencji. W Cleveland (Ohio). I jest przeziebiony. Wiem ze Cleveland to dziura zabita deskami, ale chyba konferencja powinna go na tyle absorbowac, by nie zanudzal mnie telefonicznie pytaniami typu:"czy na pewno?". Od wyjazdu (trzy dni temu) zdazylam go zapewnic ze:
 - na pewno nie ma zapalenia  pluc
 - 38 stopni to na pewno nie jest powazna goraczka
 - na pewno nie bedzie musial isc na pogotowie
 - na pewno moze isc spac i nie musi budzic sie co godzine by zmierzyc temperature
 - krotka kapiel na pewno mu nie zaszkodzi
 - na pewno na pewno na pewno nie ma zapalenia pluc
i tak da capo

Odkrylam pasjonujaca rzecz. Jestem swietna gospodynia domowa, wel kura domowa. Zawsze mnie martwilo ze dom od urodzenia Stokroty mam zaniedbany, zabalaganiony, nieodkurzony, obiad niegotowy, posciel niezmieniona, pies niewyprowadzony, pranie niezrobione, itp, itd. Wydawalo mi sie, ze skoro Stokrota tyle czasu spedza w przedszkolu, powinnam miec czas na sprzatanie. ALE nie wzielam jakos, nie wiem dlaczego, pod uwage mojej pracy zawodowej. Teraz, na czas nieobecnosci lubego, wzielam sobie wolne, siedze z dzieckiem w domu i,  UWAGA, wszystko lsni! Nawet umylam podlogi. Jestem bliska czyszczenia wanny.. Glownie dlatego ze nie robiac tego umarlabym z nudow. Naprawde. Po trzech dniach zaczyna mi juz odbijac. Ale przynajmniej wiem ze ten balagan codzienny nie jest wina mojej leniwej osobowosci, tylko tego ze probuje kontynuowac prace zawodowa. Ach, jaka ulga.

No comments:

Post a Comment