Thursday, May 26, 2011

mama sama

Szkole sie. Konferuje. Networkuje. Z uwaznym usmiechem slucham nudnych prezentacji. Rzucam inteligentnymi komentarzami. Dyskutuje nad filizanka kawy lub kieliszkiem wina. Wlaczam sie w dyskusje zagarniturowanych facetow po piecdziesiatce. Zartuje. Przeprowadzam burze mozgow. Demonstruje zasoby wiedzy katalogowane w ciagu ostatnich 10 lat edukacji.

Wracam do pokoju. Jednym kopnieciem zrzucam sandaly, jednym szarpnieciem uwalniam sie ze spodnicy. Chwytam telefon i dzwonie do domu. Stokrota ma sie dobrze. Jeszcze nie przeszla na niemiecki, jej monotonne "ba ba ba" nie nabralo germanskiego akcentu. Przynajmniej tak mi sie wydaje przez telefon. Luby godnie broni fortu, jedyne czego sie obawiam to ewentualne zestawienia kolorowe ubranek Stokroty. Pod wzgledem laczenia bluzek ze spodenkami Luby preferuje zestawy "jajecznica ze szczypiorkiem" lub "kwiatki, kratki, paski, byle bylo wesolo". Na razie dokumentacji wizualnej nie widzialam.

Nie tesknie za bardzo. Dziwne to, myslalam ze serce mi sie bedzie lamac kazdej nocy bez dziecka. Ale nie.  Jestem tak zagoniona ze nie mam na to czasu, wieczorem padam na lozko i spie. Tylko jak Stokrote slysze przez telefon to mi sie robi jakos smutno i pusto. Brakuje mi tlustego cialka do przytulenia, brzuszka do calowania, wloskow do wachania. Ale zaraz zasypiam, a rano w nerwach wkladam znowu spodnice, szpilki i marynarke, nie myslac o malej. Aby do soboty.

1 comment:

  1. Podczas najnudniejszych zebran lapie sie na tym, ze tesknie za brudnymi lapami lapiacymi za szyje i za zapachem wlosow :-)

    ReplyDelete