Tuesday, June 7, 2011

tadek niejadek

Aaaah, jak pojechaly mi statystyki. Z inspirujacych czterech (!) wejsc w poniektore dni maja, czerwiec witamy z jednym wiernym czytelnikiem (dziekujemy ci kaczko!). No ale co tu robic, jak mnie tak intensywnie trenuja, ze nie mam czasu przejechac palcami po klawiaturze. Dzisiaj na szkoleniu komputerowym probowalam stworzyc jakas notke, ale mieszaly mi sie jezyki i wychodzil jakis zbitek polsko-angielsko-niemiecki. A w domu wymeczona babcia i steskniona Stokrota zasluguja na moja niepodzielna uwage, wiec niestety, nie isnieje w wirtualnym swiecie.  Jestem do tylu o okolo 100 nowych notek dodanych na znajomych blogach. Az nie wiem od czego zaczac.
Stokrota rozwija sie niesamowicie. Wracam do domu i codziennie spotykam jakies nowe dziecko. Zaklada sobie korale na glowe, skarpetki na nogi (przynajmniej probuje!), "czysci" schody chusteczkami higienicznymi, karmi lalke mlekiem, i jest dumna posiadaczka pary butow - prezentu od babci. Swoja droga, jak moga takie male butki kosztowac 40 euro? To wiecej niz zaplacilam za swoje buty.
Niestety, z jedzeniem dalej nie za fajnie. W zasadzie Stokrota jest na poziomie 6-miesiecznego dziecka - nie zje nic nawet odrobine gesciejszego niz mus owocowy. Wszelkie gesciejsze zupki, chrupki, rozdziabdziane banany powoduja u niej odruch wymiotny, nie ma mowy zeby je polknela. Nawet moja mama wreszcie sie przekonala ze to nie moja wyobraznia i nieumiejetnosc odpowieniego karmienia. Nie, to nie jest tak ze ja panikuje i nie probuje roznych potraw. Naprawde,  probowalam wszystkiego, od wlasnorecznie miksowanych dan z przepisow, do gerberkow. Stokrota nie zje gerberka przeznaczonego dla dziecka 10-miesiecznego - za gesty jest, krztusi sie, wymiotuje, pluje. Chlebek owszem, pozuje sobie, ale wszelkie okruchy wypluwa . Biszkopciki tak samo, dziamdzia je az zmiekna, a potem traci zainteresowanie. Albo zaczyna krztusic sie tak ze mi serce staje. I co tu zrobic z dzieckiem, ktore nie sprobuje swojego tortu urodzinowego? Juz za dwa tygodnie? Juz nie mowiac ze wielkimi krokami zbliza sie wizyta u amerykanskiej pani doktor, ktora zwazy Stokrote i zacznie z zafrasowaniem kiwac glowa....

5 comments:

  1. I "drugie" wejscie czerwcowe ;)
    A dzieci nie mam i problemu jedzeniowego nie znam...a moze pyszny tort urodzinowy ja przekona:)

    ReplyDelete
  2. Jaka szkoda, ze ten tort tak daleko rzecze Dynia.Kazdy kij ma dwa konce. Dynia tez sie krztusi i przyprawia o zawaly, bo napycha sie ponad wszelka przywoitosc i sinieje, i oczy jej wylaza, i czerwienieje, i placze, ale nie da sobie odebrac...
    Ide poszukac korali. Nie bedzie Dynia gorsza w konkurencji matczynych wyscigow o laur :-))))

    ReplyDelete
  3. ach, dzieki za wizyte kochane. wezme sie w garsc i zaczne pisac, chocby po niemiecku! a teraz ide na zakupy warzywne na targ, omijajac szerokim lukiem: pomidory, ogorki i kielki.

    ReplyDelete
  4. Problemy jedzeniowe dzieci są mi obce, bo Chłopiec pochłania dosłownie wszystko i to nie w formie papek, których tak naprawdę nigdy mu nie podawałam. Od 5 m-ca wprowadzaliśmy pokarmy stałe metodą BLW i jakoś poszło:-) Obecnie je wszystko...ostatnio zajada się czarnymi oliwkami:-) Trzymamy kciuki za Stokrotę! Pozdawiamy

    ReplyDelete
  5. @Mimi - slyszlam ze dzieci lubia oliwki - znajoma dwulatka tez je uwielbia. Co do BLW - moze sprobujemy, jak wreszcie wrocimy do domu:)

    ReplyDelete