Wednesday, September 14, 2011

sa spotkania i powroty

Wrocilismy! Tydzien spedzony w New Hampshire dobrze nam zrobil, chociaz pogoda byla zmienna, a chata pachniala wilgocia i myszami. Ale nie ma to jak wyrwac sie z miasta i popatrzec na cos zielonego. Stokrota zobaczyla pierwsze w zyciu ognisko, przezyla (z malym entuzjazmem) pierwsza kapiel w jeziorze, i polubila meksykanskie jedzenie. Chodzi juz profesjonalnie, a dzisiaj u luteranow probowala dosiasc rowerek. Rany, zglosilam sie na ochotnika na prowadzenie grupy 'mama i ja' w kosciele, w co ja sie wpakowalam, nie jestem w stanie zapanowac nad chaosem skladajacym sie z 10 mam i 15 pociech. Cale szczescie mamy jakos same nad swoimi dzieciakami panuja, a ja tylko chodze i zbierem po nich balagan, parze kawe, i rozsylam emaile. Ale strasznie biala ta nasza grupa mamowa. Bedac w bibliotece na czytaniu bajeczek zaprosilam dwie mamy meksykanskie, i przyszly, ale jakos nie mogly sie znalezc z tymi anglo-protestanckimi kobietami. Ciekawe czy jeszcze przyjda.

A ponizej Stokrota na wakacjach:





1 comment:

  1. Fajna taka mala, chodzaca Stokrotka.
    Na takim spotkaniu z mamami i ich pociechami bylam dwa razy z Przyjaciolka i jej coreczka. Jako osoba zupelnie postronna i to bez dziecka bylam pod wrazeniem tego zorganizowanego chaosu;)

    ReplyDelete